wybrańcy

wybrańcy

wtorek, 3 lutego 2015

rozdział 7 " Jesteś wspaniała"

Śnił mi się ten sam sen co zawsze. Tonąłem. Obudziłem się na łóżku szpitalnym. Byłem sam. Spostrzegłem, że jest ranek. Inni obozowicze są teraz na śniadaniu. Ciągle żałuję, że od razu nie powiedziałem co się stało. Powinienem przyjść po tym jak mnie za pierwszym razem przeklęły. Nie byłoby wtedy drugiej klątwy. Czuję się doskonale. Nic mnie już nie boli. Jestem wypoczęty i mam mnóstwo energii.
- Dzień dobry Percy. Jak się czujesz?- Chejron pojawił się przy moim łóżku.
- Znakomicie.
- Zobaczmy jak wygląda twoja noga- Powiedział, podwinął nogawkę moich spodni i odwinął bandaże. Noga, była spuchnięta i wyglądała jakbym ją mocno stłukł. Była znaczna poprawa.
- No. Jeszcze dwa, trzy dni i będzie jak nowa, ale musisz na nią uważać- Powiedział.
- Percy, byłem na Olimpie. Musicie ruszyć na misję jak tylko twoja noga wróci do normy. Na misji musicie kogoś odnaleźć. Nie wiem kogo. Nie wiem ile to zajmie i myślę, że może to się przeciągnąć i nie wyrobicie się do końca wakacji- Powiedział.
- To znaczy, że niedługo ruszamy?
- Tak. Niedługo ruszacie
- Ale... gdzie mamy szukać?
- Wiemy, że trzeba zacząć w San Francisco.
- To już jest coś- Powiedziałem. Miałem nadzieję, że będzie coś więcej. Chejron posmarował mi nogę i wyszedł. Chwilę później pojawiła się Violetta.
- Co ty tu robisz? Nie dotarło to co mówiła Ann?- Wkurzyłem się. Do tej laski nic nie docierało.
- Kotek przyszłam do Ciebie. Przecież się kochamy. Rzuć tą całą głupią dziewczynkę i przestańmy udawać- Powiedziała to, na pewno używając czaro-mowy. Przez jedną straszliwą sekundę chciałem zrobić to co mówiła. Na szczęście się otrząsnąłem.
- Nigdy tego nie zrobię. Pogódź się z tym, że Cię nie kocham!
- Nigdy! Jeszcze będziesz mój! Ja...
- Jakiś problem?- Przyszła moja, kochana dziewczyna z tacą ze śniadaniem.
- Nie!- Pisnęła Viola i uciekła, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Dobrze się czujesz? Czego chciała?- Zapytała, podając mi tacę z jedzeniem.
- Mamy ważniejsze problemy- Powiedziałem.
- Rozmawiałaś z Chejronem?
- Nie, a coś się stało?- Zapytała. Opowiedziałem jej moją rozmowę z koordynatorem obozu.
- No, czyli ruszamy na misję.
- Boję się- Powiedziałem. Jeżdżę na te misję od tylu lat, ale żadna nie przerażała mnie tak jak ta. Nie wiemy właściwie nic. Tylko tyle, że ja, Annabeth i Groverr musimy kogoś znaleźć w San Francisco, że prawdopodobnie doprowadzę tam moich przyjaciół bezpiecznie. Poznamy nową lub starą znajomą. Może to ta osoba, którą musimy odnaleźć. Świetnie! Musimy znaleźć jakąś dziewczynę w San Francisco. Nic o niej nie wiedząc. Podobno nam się uda. Rodzic odzyska swoje dziecko za cenę zdrowia swojego jedynego syna. Ciekawią mnie ostatnie wersy. Nie chcę ich rozważać.
- Percy wszystko okay?- Spytała Ann, a ja zorientowałem się, że zastygłem w miejscu.
- Taaak, okay.
- Nie myśl tyle Glonomóżdżku- Powiedziała i mnie pocałowała. Odłożyłem tacę i wlepiłem w nią wzrok.
- To mówi córka Ateny?
- Tak. Nie możesz tyle myśleć. Czekaj!- Krzyknęła i zanim zdążyłem zapytać o co chodzi wybiegła. Kiedy wróciła trzymała w rękach kule.
- Teraz idziemy na plażę. Musisz się odstresować- Powiedziała. Wyszliśmy ze szpitala i ruszyliśmy w nasze ulubione miejsce. Kiedy dotarliśmy na plażę, byłem lekko zdyszany, ale szczęśliwy, że nie leżę w szpitalu. Usiedliśmy na kocu i wlepiliśmy wzrok w horyzont.
- Lepiej?- Spytała Annabeth.
- Troszeczkę, ale i tak o tym...- Nie dokończyłem. Zaczęła mnie całować. Co raz namiętniej.
- I jak?- Spytała kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
- Tak- Uśmiechnąłem się.
- Tylko tyle?
- Ann tylko jak mnie całujesz przestaję myśleć- Powiedziałem
- Ach taki jesteś? Dobra- Rzuciła się na mnie. Po chwili leżałem z Ann na brzuchu i patrzyłem się w te piękne, wyjątkowe, szare oczy. W usta, które aż proszą by je całować. Wszystko przestało istnieć. Teraz liczyła się tylko moja dziewczyna.
- I co? Przestałeś myśleć, a cię nie całuję- Powiedziała z uśmiechem. Szybko podniosłem się na łokciach i pocałowałem ją.
- Jesteś wspaniała.

2 komentarze:

  1. Już rozszyfrowałam dlaczego tu nie ma komentarzy.Większość się nie zatrzymują na pisanie komentarzy bo wolą czytać twoje rozdziały i nie mogą się doczekać dalszego ciągu zdarzeń. Polecam to czytać. Ludzie naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział;)

    OdpowiedzUsuń