wybrańcy

wybrańcy

piątek, 20 lutego 2015

rozdział 25 "Nareszcie"

*Annabeth"

Po obiedzie weszłam do sali, w której leżał Percy. Wciąż był blady, ale gorączka i dygotanie ustały.
- Hej- Powiedziałam szeptem, bo chłopak miał zamknięte oczy.
- Hej- Od razu je otworzył. Były lekko zaczerwienione i zaspane. Nie było w nich takiego bólu. Głos miał słaby, trochę zaspany.
- Spałeś?- Spytałam. Bałam się, że go obudziłam. On teraz bardzo potrzebuje wypoczynku.
- Nie...myślałem- Odpowiedział.
- O czym?
- Wiesz... przez ostatnie miesiące narzekałem na brak odpoczynku, a teraz...
- Nie przejmuj się, będzie dobrze.
- Ann zaraz kończą się wakacje, a ja... ile byłem w obozie? Nawet nie miesiąc, z tego większość w szpitalu
- Percy...zawsze możesz zostać w obozie na cały rok
- I co będę robić? Walczyć z Clarisse?
- Nie. Ze mną- Powiedziałam. Już wcześniej nad tym myślałam i postanowiłam ten ostatni rok spędzić w obozie.
-Jak to? Zostajesz?- Percy, był zdezorientowany.
- Tak... Pomyślałam, że...no wiesz to nasz ostatni rok w obozie... chcę spędzić w nim więcej czasu niż dwa miesiące.
- Rozumiem...
- A ty?
- Wiesz... skoro ty tam będziesz to z przyjemnością. Też nad tym myślałem. Ostatnie wydarzenia tylko to potwierdziły, ale...
- Ale co?- Zaraz walnie coś idiotycznego. Zawsze jak ma taką zawieszkę i tą swoją przygnębioną minę to to robi. Mówi coś o sobie, co nie jest prawdą. Później trzeba go pocieszać. Jak Percy o tym zbyt intensywnie myśli to robi to Grover. Dzięki ich połączeniu, możemy pilnować, by Percy się nie załamał.
- Ale...- Powiedziałam, bo Percy się nie odzywał.
- Ja wciąż nie mogę chodzić- Powiedział ledwie słyszalnym głosem, pełnym wstydu.
- I...?
- I... co?
- No i co z tego Percy?!
- Jak będę walczył, ćwiczył, trenował?
- Normalnie, bo wyjdziesz z tego!- Podniosłam głos. Czasem trzeba na niego nakrzyczeć, by zrozumiał.
- Skąd masz tą pewność?- Spytał, jakby chciał się tego dowiedzieć. Jak gdyby pytał co ma zrobić, by uwierzyć, że może odzyskać zdrowie. Zrobiło mi się go jeszcze bardziej żal.
- Nadzieja...- Odpowiedziałam.
- Mam nadzieję, że będzie lepiej. Pamiętasz jak zaprowadziłam Cię na tę plażę? Tą, na której się zaręczyliśmy? Twoja mina dała mi nadzieję. Percy...ty na pewno wyzdrowiejesz. Wierzę w to. Ty też musisz uwierzyć.
- Może masz racje...- Chłopak miał niepewną minę.
- Nie może... Na pewno! Percy co się z tobą dzieje? Ty, który nigdy się nie poddawałaś, walczyłeś do końca i wspierałeś innych, by się nie poddawali! Ty, poddajesz się? Nie poznaję Cię Percy. Walcz i się nie poddawaj jak wcześniej, a wszystko będzie dobrze,!- Trochę na niego nakrzyczałam, ale nie miałam wyboru.
- Wiesz...masz racje- Powiedział zastanawiając się.
- Oczywiście, że mam- Powiedziałam trochę dumnie.
- Co? Wybacz rozmawiałem z Groverem- Powiedział.
- Ja się tu produkuję, mówię jaki to ty "wspaniały" jesteś, a ty sobie gawędzisz z kumplem?! I czemu do cholery się śmiejesz?!- Krzyczałem, ale mnie nieźle wkurzył. - Zaraz... ty z nim nie gadałeś!!!- Pokiwał głową w górę i w dół, bo nie mógł już nic powiedzieć. Łzy leciały mu już ciurkiem, nie mógł się powstrzymać od śmiechu.- Glonomózgu jeden!- Krzyknęłam i też zaczęłam się śmiać. Siedziałam na krześle, opierając głowę o ramię, wpółleżącego chłopaka i oboje nie mogliśmy się pohamować.
- Jesteś super- Powiedział.
- Mogę coś dla Ciebie zrobić?- Spytałam.
- Tak. Pomóż mi wstać
- To nie jest dobry pomysł- Odpowiedziałam, przypominając sobie nasz ostatni dzień w pierwsze wakacje mojego narzeczonego w obozie. W tedy jak ugryzł go skorpion z otchłani. '
- Proszę...- Wiem, że się nie podda. Zwłaszcza po tej mojej ostatniej gadce o nie poddawaniu się i walczeniu do końca.
- Tylko pamiętaj. To twój pomysł- Pomogłam mu usiąść i spuścić nogi. Na razie nic się nie działo. Pociągnęłam chłopaka za ręce i...
- Percy!
- W...widzę- Glonomóżdżek stał. Kurczowo trzymał się moich rąk, a jego nogi mocno się trzęsły.
- No nareszcie zadziałało!- Do sali wszedł Apollo.
- Myślę, że Ann świetnie by panu pomogła w uzdrawianiu. Na wykopywaniu z łóżka zna się najlepiej- Powiedział Percy i oboje wybuchnęliśmy śmiechem, Apollo tylko się uśmiechnął i zbadał Percy'ego. Nareszcie wszystko było w pełnym porządku.

1 komentarz: