wybrańcy

wybrańcy

niedziela, 8 lutego 2015

rozdział 16 " Szpital"

* Annabeth*

- Co z nim?- Zerwałam się z Emi na nogi. Josh, Thalia, Nico i Grover stanęli.N
- Jego stan jest bardzo poważny...- Powiedział Apollo. Posejdon z córką wyszli z pokoju.
- Jak poważny? Co się z nim dzieje?- Bóg mórz, był bardzo zestresowany, widać było, że bardzo niepokoi się o syna.
- Jest mocno oparzony, ma obrażenia wewnętrzne. Przeżyje, ale nie wiem kiedy się obudzi- Powiedział Bóg.
- Ale...obudzi się? Wyzdrowieje tak?- Dopytywała się Emilii.
- Nie  mam stuprocentowej pewności czy w pełni wyzdrowieje, ale na pewno się obudzi- Powiedział Apollo. Przynajmniej się obudzi. Może nie do końca wyzdrowieć, ale będzie żył. 
- Czyli przeżyje?- Spytał dla pewności Josh.
- Tak- Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Wracajcie do obozu. Dziś i tak nic więcej nie jestem w stanie wam powiedzieć, a do niego i tak nie wejdziecie. Prześpijcie się, odpocznijcie, jutro wrócicie- Powiedział Apollo. Niechętnie poszliśmy. Siostra Percy'ego nie wracała z nami, ale myślę, że oni mają sobie wiele do powiedzenia. W ciszy wracaliśmy do obozu. Kiedy tylko przekroczyliśmy barierę, pojawił się Chejron. Poszliśmy z nim do wielkiego domu.
- Co się stało? Znaleźliście ją? Gdzie jest Percy?- Koordynator zasypał nas pytaniami. Najpierw opowieść zaczął Grover. Jak znaleźliśmy się na statku, pojawili się nasi przyjaciele, dotarliśmy na magiczną wyspę. Później Nico opowiadał, jak znaleźli Kamilę( siostrę Percy'ego) w dziwnym, tajemnym przejściu do jakiejś dziwnej, podwodnej krainy. Po opowieści Josh"a jak chodził z Emilii po wyspie i prócz potworów nic nie znalazł, znowu mówił Grover. O tym, co się stało w jaskini i po niej. Znowu do oczu napłynęły mi łzy. Co z nim się teraz dzieję?
- Czyli Percy jest teraz na Olimpie?- Spytał centaur.
- Tak. Apollo mówi, że przeżyje, ale nie wiadomo, czy w pełni wyzdrowieje. Wyglądał strasznie. Był bardzo poparzony- Powiedziała Thalia.
- Rozumiem. W takim razie jutro pojadę tam i się zorientuję co...
- Mogę pojechać z tobą?- Nie dałam mu dokończyć.
- Możemy?- Spytał się Grover. Wszyscy patrzyli na koordynatora wyczekująco.
- Dobrze, ale nie wiem czy was do niego wpuszczą. Jeśli jest w takim stanie to...
- Nie ważne. Musimy spróbować- Powiedział Josh.
- Dobrze, a teraz odpocznijcie i zjedźcie coś- Powiedział Chejron. Wszyscy ruszyli do pawilonu jadalnego. Usiedliśmy przy stoliku Posejdona, by być bliżej Percy'ego.
- Gdzie jest mój Persiak?!- Spytała swoim piskliwym głosikiem Violetta. Pękłam. Wyjęłam sztylet i zaczęłam nim wymachiwać.
- SŁUCHAJ ODPIEPRZ SIĘ OD MOJEGO CHŁOPAKA!!! ON CIĘ NIE KOCHA!!! MA TERAZ WAŻNIEJSZE SPRAWY NIŻ ZASTANAWIANIE SIĘ JAK SIĘ CIEBIE POZBYĆ!!!- Zaczęłam na nią wrzeszczeć. Reszta obozowiczów zamarła. Wszyscy patrzyli na mnie z przerażeniem.
- NIBY JAKIE SPRAWY!!!- Kurczę jak wrzeszczała to tak jak piski piszczałki.
- NIE TWÓJ INTERES!!! 
- JASNE, BO NIE WIERZ!!!
- JAK WALKA O WŁASNE ŻYCIE I ZAMKNIJ SIĘ DO CHOLERY!!!- Thalia również już nie wytrzymała tych pisków. Wstaliśmy od stołu i poszliśmy do domków. Wspólnie poszliśmy do domku mojego chłopaka, było zamknięte, ale ja wiedziałem gdzie jest zapasowy klucz. Podniosłam błękitną muszelkę i wzięłam klucz. Spałam na łóżku Percy'ego. Reszta spała na wolnych łóżkach. Rano poszliśmy na śniadanie. Każdy obozowicz patrzył na nas, wychodzących z domku Posejdona, a później siadających przy stoliku mojego chłopaka. Po posiłku poszliśmy do wielkiego domu.Stamtąd pojechaliśmy z Chejronem do szpitala na Olimpie. Spotkaliśmy tam Posejdona. Chodził od ściany do ściany przed salą na intensywnej terapii. Po chwili wyszedł Apollo.
- I co z nim?- Spytał się Bóg mórz. 
- Bez zmian- Opowiedział smutnym głosem lekarz. Czyli Percy nadal śpi.
- Możecie wejść, ale pojedynczo- Dodał i wyszedł. Posejdon wszedł pierwszy. Po paru minutach wyszedł. Wydawało mi się, czy on płakał? Nie jestem w stanie powiedzieć, bo szybko usunął zaczerwienienia. 
- Idź- Powiedział Chejron, a sam poszedł do wyjścia. Chyba na Olimpie jest jakieś zebranie.
Weszłam do sali. Percy, był cały w bandażach. Wyglądał koszmarnie. Był podłączony do kroplówki i jakiejś maszyny. Wyglądał tak bezbronnie. Usiadłam obok. Płakałam. Po jego brodzie spłynęła ślina. Uśmiechnęłam się. Nie które rzeczy się nie zmienią. Siedziałam tam z godzinę. Wyszłam, a do sali wszedł Grover.

2 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego ale jak to czytam to się śmieje zamiast np. płakać czy coś w tym rodzaju

    OdpowiedzUsuń