wybrańcy

wybrańcy

poniedziałek, 9 lutego 2015

rozdział 18 "odwiedziny w szpitalu"

*Percy*

Do sali wszedł Posejdon. Ann zostawiła nas samych obiecując, że jutro przyjedzie.
- Jak się czujesz?- Spytał mój ojciec. Nie mogłem mu odpowiedzieć, więc postarałem mu to bezgłośnie pokazać.
- Straciłeś głos?- Powiedział. Pokiwałem lekko głową. Czułem się koszmarnie. Wszystko mnie bolało i piekło. Ledwo mogłem oddychać.
-  Możesz się poruszać?- Spytał cicho. Sprawdziłem, najpierw ręką, potem nogą, a nawet nie mogłem podnieść głowy. Pokręciłem więc prawie niezauważalnie, raz w prawo i raz w lewo.
- Muszę pogadać z Apollem- Był jakiś dziwny. Strasznie zestresowany, w jego oczach widziałem troskę i niepokój. Musiał się o mnie bardzo martwić. Wyszedł. Ból z minuty na minutę się nasilał. Zamknąłem z lekkim strachem oczy.

* Posejdon*

Bardzo martwię się o Percy'ego. Jest moim ukochanym synem. Waleczny, odważny. Mam nadzieję, że kiedyś zmieni zdanie i będzie moim wiecznym wspólnikiem. Nie musiałbym się o niego tak martwić. Wyglądał koszmarnie. Widziałem w jego oczach ból. Cierpiał. Najgorsze było to, że nie mógł mówić i co gorsza ruszyć się. Jak mu tak zostanie? Biedny chłopak. Przecież on, jak każdy heros był impulsywny i nie mógł wysiedzieć w miejscu. Zasłużył na lepszy los. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Poszedłem porozmawiać z Apollem. Kiedy weszliśmy do sali, Percy spał. Widziałem, że trudno mu oddychać. Ręka uzdrowiciela zastygła centymetr od jego płuc. Chłopak od razu zaczął lepiej oddychać.
- Nie jestem jeszcze w stanie powiedzieć czy do końca odzyska sprawność i głos.
- Przynajmniej się obudził- Kiedy siedziałem i rozmawiałem z Apollem sam na sam powiedział mi, że stan Percy'ego się pogarsza. Nie był nawet pewny czy się obudzi.
- Obudził się. Jest silny. Na pewno przeżyje.
- Jasne- Powiedziałem ze smutkiem i wyszedłem.

* Annabeth*

Rano ja, Emilii, Josh, Grover, Thalia i Nico poszliśmy do wielkiego domu, by stamtąd pojechać do Percy'ego. Na miejscu jeszcze nikogo nie było. Weszłam pierwsza. Mój chłopak leżał z półprzymkniętymi oczami. Był blady, miał gorączkę, dygotał. Widziałam, że cierpi. Jego stan się nic nie zmienił, wydaje mi się, że nawet pogorszył. Przynajmniej otworzył oczy. Na mój widok lekko  się uśmiechnął.
- Cześć Pelsi- Powiedziałam. Przez ból na jego twarzy przebiegł błysk radości.  " Jesteś kochana". Wciąż nie mógł mówić. Poruszał ustami.
- A ty niesamowity. Kocham Cię- Wyszeptałam i pochyliłam się. Pocałowaliśmy się namiętnie. Usta mojego chłopaka wciąż były gorące i spierzchnięte. Był cały spocony.
- Widzę, że już nie śpisz- Do pokoju weszli nasi przyjaciele. Byli uśmiechnięci, ale w ich oczach widziałam niepokój i strach o mojego chłopaka.
- Jak się czujesz?- Spytał Josh. Percy przewrócił oczami i spojrzał się na mnie.
- Wiesz nasz kolega chyba stracił pamięć. Nie pamięta nas- Powiedziała Thallia.
- Jak to???- Spytała  pozostała czwórka.
- No...normalnie- Powiedziała.
- Stary ty musisz coś pamiętać! Proszę!!!- Grover, Josh i Nico zaczęli się przekrzykiwać, opowiadając o tym co wspólnie robili. Thalia, Emi i ja trzęsłyśmy się ze śmiechu. Percy z bólem się uśmiechał i robił zdziwione miny. W końcu już nie wytrzymałyśmy i wybuchnęłyśmy śmiechem.
- O co wam chodzi?!- Spytali.
- Percy nie stracił pamięci- Powiedziała Thalia.
- Stracił głos- Powiedziałam ciszej. Wszyscy na mnie spojrzeli z przerażeniem. Dałam im znak, żeby nic na ten temat nie mówili. Nie chciałam denerwować swojego chłopaka. Teraz był szczęśliwy.
- No to nie musisz gadać ani odpowiadać na pytania. To nie fair- Powiedział Grover.
- Chcesz się zamienić?- Spytałam.
- Niestety to niemożliwe- Powiedział. Spojrzał na Percy'ego i chyba zaczął z nim rozmawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz