wybrańcy

wybrańcy

sobota, 14 lutego 2015

rozdział 22 " Urodziny w szpitalu cz.2"

*Annabeth*

Wyszłam z sali, w której spał Percy. Moje ubrania były w jednej z sal szpitalnych. Apollo zgodził się na wypożyczenie dwóch sal, byśmy mogli na spokojnie się przygotować. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Kiedy wyszłam, w "pokoju" znajdowali się wszyscy. Usiadłam na swoim łóżku.
- Dobrze, że jego stan  zaczął się poprawiać- Zaczął Josh.
- Tak. Od tygodni nie widziałam poprawy- Powiedziała Emi.
- Mam nadzieję, że będą teraz już tylko dobre wiadomości- Powiedziała Thalia.
- Nie wiem. Jeśli Percy zaczął czuć to... ból się o wiele zwiększył- Powiedziałam. Wszyscy zauważyli cierpienie w jego oczach. Niestety, ale chyba wolę żeby na razie nie czuł nóg. Jest spore prawdopodobieństwo, że już tego nie zniesie i znowu zapadnie w sen...lub gorzej. Chłopcy wyszli się przespać. Szybko poszłyśmy w ich ślady. W końcu możemy pospać godzinę? półtorej? Ustawiłyśmy budzik i wpadłam w objęcia Morfeusza.

*Percy*

Obudziła mnie piosenka urodzinowa fałszowana przez moich przyjaciół i rodziców oraz...niektórych Bogów? Otworzyłem oczy. Zobaczyłem: Ann, Grovera, Josh'a, Emilii, Thalie, Nica, Kamile, mamę, Paula, tatę, Apolla, Artemidę, Afrodytę i Hestię, stał tam też Chejron w swojej końskiej postaci. Tak mnie to zaskoczyło, że myślałem, że zaraz zemdleje.
- Spóźniłem się- Jego głos sprawił, że  się jeszcze bardziej przestraszyłem. Do sali wszedł Hades. Umarłem, no normalnie nie żyję. Żyjesz, żyjesz. Niespodzianka! Usłyszałem w głowie głos Grover'a. Muszę przyznać jak zobaczyłem Boga podziemia wybuchłem śmiechem, a moi przyjaciele tarzali się po podłodze. Nawet Bogowie odwracali się i śmieli. 
- No co?- Spytał Pan Umarłych- Imprezka to imprezka.

Hades był ubrany w czarne rurki i bluzkę. Czapkę zespołu rockowego i czarne conversy. Długo zajęło innym dojście do siebie. Mnie poszło łatwo, w końcu ból, ale oni chyba półgodziny się uspakajali. Kiedy to się stało Bogowie i centaur musieli pójść na naradę, a moja mama i ojczym też coś mieli. Zostałem sam z przyjaciółmi i siostrą.

- Dobra.... widziałeś jak się odstroił dla Ciebie- Powiedziała moja dziewczyna.
- Ta... ten obraz zostanie w mojej głowie do końca życia- Powiedziałem i znowu zaczęliśmy się śmiać. Opowiadali jak urządzali salę, by mnie nie obudzić.
- Wiesz my naprawdę się staraliśmy by Cię nie zbudzić- Zapewniali.
- Ta... sprawdzanie muzyki, spadające dekoracje i próby taneczne... Udało się- Powiedziałem.
- Nie spałeś?!- Spojrzeli na mnie zszokowani.
- A ty byś mogła?- Spytałem Ann.
- No... nie, ale... miałeś zamknięte oczy, spokojny oddech, nawet się śliniłeś!
- Chyba zostanę aktorem...
- Ta dostaniesz rolę śpiącej królewny- Powiedziała Emi i wybuchnęliśmy śmiechem. Urodziny były super. Morskie i oceaniczne dekoracje poprawiały mi nastrój, a przyjaciele humor. Prawie zapomniałem o bólu i chorobie. 
- A teraz mamy dla Ciebie niespodziankę- Zaczął Grover.
- Bardzo miłą...
- Fantastyczną...
- Zaskakującą...
- Powalającą...
- Nieziemską
- Idźcie już- Powiedziała Ann, która jako jedyna nic nie powiedziała. Kiedy zostaliśmy sami, pocałowała mnie. 
- Jak się czujesz?
- Znakomicie- Powiedziałem.
- To świetnie, a spróbujesz usiąść?- Na razie wpółleżałem. Udało mi się usiąść, a potem Ann pomogła mi przenieść się na wózek. 
- No, a teraz królewicz jak się ma?
- Okay...- Trochę kręciło mi się w głowie, ale nie zwracałem na to uwagi. Byłem ciekaw co teraz zrobi.
- Okay...- Odpowiedziała i zawiązała mi opaską oczy. 
- Teraz królewicz mi zaufa...
- Okay...
- I nie będzie nic mówić...
- Okay...
- I jak będziemy na miejscu to mnie pocałuje.
-Okay...
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz