wybrańcy

wybrańcy

poniedziałek, 2 lutego 2015

rozdział 3 " Mój ojciec cytuje przepowiednie"

Kidy się obudziłem było rano, słyszałem innych obozowiczów wracających ze śniadania. Byłem sam. Zastanawiałem się jak długo byłem tym razem nieprzytomny. Czułem się już bardzo dobrze, bandaże zniknęły, a ja odzyskałem energię. Usiadłem na łóżku.
- Hej! Dobrze, że się już obudziłeś. Jesteś głodny?- Do pokoju weszli Emilii i Josh.
- I to jak- Powiedziałem, zdając sobie teraz z tego  sprawę.
Podali mi tacę z naleśnikami, polanymi niebieskim syropem. Zacząłem szybko jeść.
- Stary trochę wolniej- Powiedział Josh z uśmiechem, a Emilii zaczęła chichotać. Z przykrością zdałem sobie sprawę, że już nic nie zostało.
- Jak się czujesz?- Zapytała Em.
- Znakomicie- powiedziałem.
- Twoja dziewczyna bardzo się o Ciebie martwiła. Ciągle tu siedziała,a jak Chejron kazał jej iść to szła na arenę i tam walczyła ze wszystkim do momentu kiedy nie mogli się podnieść. Wracała do domku Ateny, żeby się umyć i przespać na godzinkę, dwie- Powiedziała Emilii.
- Naprawdę?- Zapytałem.
- Tak!- Odpowiedzieli jednocześnie.
- Jak długo byłem nieprzytomny?
- Po tym jak się obudziłeś po tygodniu? Jakieś pięć dni- Powiedział Josh.
- Co?!
- No... tak. Percy byłeś wykończony. My sami przez pierwsze trzy dni tu leżeliśmy, a ty jeszcze oberwałeś.
- To nie powinno się wydarzyć. Jestem słabym...
- Stary uspokój się
- Właśnie Percy, nie możesz ciągle myśleć, że jesteś słaby
- Może macie racje. Chodźmy się przejść- Powiedziałem.
- Jesteś pewny? -Zapytała Em.
- Tak- Wstałem i wyszliśmy na ścieżkę.
- To gdzie chcesz iść?
- Chodźmy na plażę!- Powiedział Josh.
- A gdzie jest Ann?- Zapytałem.
- Śpi u siebie.- Powiedziała Em.
- Okay. To chodźmy- Powiedziałem.
Ruszyliśmy na plażę. Bardzo się cieszyłem, że w końcu tu jestem. Obozowicze przychodzili i witali się ze mną. Usłyszałem krzyk Clarisse i odwróciliśmy się w tamtą stronę. Bracia Hood obali ją colą Pana D. Nie mogliśmy się powstrzymać i zaczęliśmy się śmiać. Kiedy dotarliśmy na plażę, usiedliśmy na piasku i zaczęli mi opowiadać jak  dotarli do obozu, poznawali nowych przyjaciół, o wygłupach Travisa i Conora. Gadaliśmy jakieś dwie godziny.
- Percy jak się czujesz?- Z wody wyłonił się mój ojciec.
- Dobrze?  Co ty tutaj robisz?- Zapytałem zdziwiony.
- Chcę zobaczyć jak się czujesz- Powiedział Posejdon z uśmiechem.
- I...?- Byłem pewny, że nie chodzi tylko o to.
- I... muszę z tobą pogadać- Wiedziałem.
- O czym?- Spytałem, a moi przyjaciele odeszli kawałek, zostawiając nas samych. Bóg mórz usiadł koło mnie.
- Percy na pewno dobrze się czujesz?- Był lekko zdenerwowany. Przyglądał mi się z troską i niepokojem. Zacząłem się bać.
- Tak. Dlaczego się tak na mnie patrzysz?- Spytałem bojąc się odpowiedzi.
- Zeus uważa, że będziesz uczestniczył w jakiejś misji, że odegrasz w niej ważną rolę.
- I...? Co to za misja? Kolejna przepowiednia?
- Tak- Odpowiedział.
- Powiesz mi jak ona brzmi?
- Percy tylko się nie przejmuj.
Dziecko Posejdona na misje wyruszy.
Córkę Ateny i przyjaciela bezpiecznie do miejsca zawiezie.
Poznają tam nową lub starą znajomą.
Zaginioną pociechę rodzic odzyska.
Niestety za cenę zdrowia syna jedynego.

Kiedy usłyszałem tą przepowiednię zamarłem. Pierwszy wers na pewno dotyczył mnie. W drugim myślę, że chodzi o Ann i... no właśnie kogo? Jakiegoś przyjaciela. Poznamy tam kogoś kogo znamy lub  nie. Jakiś rodzic odzyska swoje dziecko, może to które znajdziemy, ale też utraci zdrowie swojego jedynego syna.
- Percy oddychaj- Powiedział mój ojciec zdałem sobie sprawę, że leżę, a mój ojciec nachyla się nade mną. Usiadłem.
- Lepiej?
- O co chodzi z tą przepowiednią? Nie rozumiem, to znaczy rozumiem, ale...
- Nie wiem. Nie denerwuj się. To nie musi się zdarzyć w najbliższym czasie. Teraz musisz tylko odpoczywać, a później trenować, ale bez przesady. Okay?
- Dobrze.
- To ja już pójdę. Uważaj na siebie.
- Jasne.- Powiedziałem, a Posejdon zniknął w morzu. 
- W porządku? Jesteś cały blady, może już pójdziemy? - Zapytała Emi. Kiwnąłem głową i poszliśmy w stronę szpitala. Czułem się fatalnie. Zastanawiałem się nad tą całą przepowiednią, zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Stary? Na pewno dobrze się czujesz?- Zapytał Josh.
- Tak. To znaczy... muszę się uspokoić, później pogadamy- Powiedziałem. Pokiwali głowami i sobie poszli. Położyłem się i zasnąłem.
_________________________________________________________________________________

Kolejny rozdział jej!
~Nati~

1 komentarz: