wybrańcy

wybrańcy

poniedziałek, 23 lutego 2015

rozdział 27 " Niespodziewane odwiedziny"

*Annabeth*

Płakałam.
- Ann proszę nie płacz- Powiedział Percy. Starałam się pohamować, ale nie dałam rady. Musi go potwornie boleć jak coś je. Przytuliłam go mocno i pocałowałam. On się we mnie wtulił.
- Zostaniesz ze mną?- Spytał łamiącym się głosem, pełnym strachu i niepewności.
- Percy nigdy bym Cię nie zostawiła. Kocham Cię. Chciałam tylko znać powód dlaczego się głodujesz. Przepraszam. Kocham Cię i nigdy nie zostawię. Rozumiesz?- Percy jeszcze mocniej się we mnie wtulił.
- Kocham Cię- Szepnął.
- Ja Ciebie też Glonomóżdżku- Powiedziałam.
- Och! Co za ckliwe love story!
- Clarisse!!!- Oboje byliśmy w mega szoku.
- Nie, święty mikołaj! Tęskniłam!- Powiedziała i podeszła do nas. Przytuliła najpierw mnie, a potem mojego narzeczonego.
- Przestań się wydurniać Hadesie! Wolę już walczyć z Aresem niż by Clarisse zwariowała.- Percy był w takim szoku, że myślał, że umarł.
- Hahaha, ty serio masz glony zamiast mózgu. Po pierwsze nie umarłeś. Po drugie nie zwariowałam. Tęskniłam! Nie miałam z kim walczyć! Ann siedziała ciągle u Ciebie, a twojej siostry też prawie nie widzę, a super sobie radzi. O matko nie sądziłam, że to kiedyś powiem. Błagam Cię, Percy wróć do obozu! Nie musisz walczyć! Po prostu wróć!

*Percy*

Mój mózg nie był w stanie tego ogarnąć. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Oparłem się o Ann bojąc się, że zaraz opadnę.
- Na pewno  dobrze się czujesz?- Spytała moja narzeczona. Ona też była w mega szoku.
- Tak! A właśnie co ja miałam...? A no tak. Wstawaj i marszem do obozu, ale już!!! Nie będę walczył z lalusiami od Afrodyty!!! Innych obozowiczów już pokonałam!!! Marsz do obozu, bo Ci tak przywalę, że żaden Apollo Ci nie pomoże!!! Już!!!- Clarisse darła się na cały Olimp, a ja z Ann zaczęliśmy się śmiać. Do sali wbiegł Apollo.
- Co tu się dzieje! Co to za wrzaski i groźby!- Apollo się zdenerwował, bo miałem mieć spokój, a poza tym Clarisse darła się na cały Olimp, a bogowie też nie mają ochoty na takie wrzaski. Nie mogłem z Ann się pohamować.
- Dla jasności ty tu zostajesz- Powiedział Apollo do mnie.
- A nie może przejść rehabilitacji w obozie? Tam też jest szpital!- Clar się załamywała.
- Nie, bo w obozie nie mam kontroli nad jego zdrowiem. Poczekaj jeszcze z tydzień, nawet mniej.
- Okay...-Westchnęła Clarisse. -A ty masz się pośpieszyć, bo będę tu przychodziła w dzień, dzień i pomogę Ci w rehabilitacji- Powiedziała przesłodzonym głosem i wyszła. Przełknąłem z trudem ślinę.
- Nie martw się, postawię kogoś na straży- Powiedział Apollo i wyszedł.
* Annabeth*

Percy już się nie śmiał. On był przerażony!
- Percy nie martw się
- Ann...czy ja mam zwidy, czy Clarisse właśnie powiedziała, że... będzie tu przychodzić codziennie? Że za mną tęskni?- Mój narzeczony wyglądał jakby mu się mocno kręciło w głowie.
- Nie, Clarisse naprawdę to powiedziała, nie masz zwidów, ale połóż się już- Powiedziałam powoli kładąc chłopaka na łóżku. Od razu zamknął oczy i delikatnie westchnął. Pocałowałam go, a on odwzajemnił pocałunek. Powiedzieliśmy sobie "dobranoc" i wyszłam. Ten wieczór był mocno zwariowany.

2 komentarze:

  1. ????????????????????? Co miało znaczyć zachowanie Clarisse? Co się z nią stało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na 100% Chris do tego doprowadził. xD. A tak serio to nie wiem

      Usuń