wybrańcy

wybrańcy

czwartek, 1 października 2015

Rozdział 14 ~ seria 2

*Annabeth*

Siedzę przy ognisku ofiarnym. Czekam na list od mojego Glonomóżdżka. Bogowie wciąż się naradzają, mam tylko nadzieję, że do jutro wszystko ustalą. Od pół roku zastanawiają się, czy Sally ma zostać boginią, czy nie. Nic nie ustalili, ale wiem, że Posejdon się nie podda. Nagle podchodzi do mnie Chejron.
- Annabeth...
- Jakie wieści Chejronie? Czy narada się już skończyła?- Pytam.
- Tak. Apollo, Posejdon i Atena teleportują się do Tartaru, niestety nie będą mogli wrócić. Apollo idzie jako lekarz, Posejdon będzie przenosił Percy'ego z miejsca na miejsce, a Atena obmyśli plan jak się wydostać. Biorą teraz potrzebne rzeczy i ruszają- Mówi centaur. W końcu zobaczę Percy'ego, Connie i moich przyjaciół! Koordynator wrzuca kopertę do ogniska i odchodzi. Ja wciąż czekam na list.

*Kamila*

Razem z Leo czytamy po raz setny list od Nim. Charles pisze z Sileną, a Luke i Rossie zawzięcie o czymś rozmawiają. Jason i Percy zabawiają Connie. Mój brat i syn Jupitera mają pustkę i mrok w oczach. To miejsce ich dobija! "Ataki" ich dobijają! Wspomnienia i choroba Percy'ego ich niszczą. Starają się zachowywać normalnie, ale oczy są odzwierciedleniem duszy. Nie są w stanie tego ukryć. Nagle dostajemy jakiś list.
- To od Chejrona- Mówię i zaczynam czytać.
- " Kochani! Bogowie są już po naradzie. Apollo, Posejdon i Atena zaraz do was się teleportują. Atena wymyśli plan powrotu, Apollo was zbada, a Posejdon będzie wam pomagał. Biorą teraz tylko rzeczy i już do was lecą. Trzymajcie się, niedługo się zobaczymy. Chejron"- Kończę.
- Mówiłam, że to zrobią- Rossie wystawia Luckowi język.
- Siedź cicho- Warczy na nią cicho syn Hermesa.
- Okay... to czekamy. Ale akcja Posejdon i Atena, razem...
- Przestań insynuować, że dziadkowie mojej córki są parą, Valdez- Odzywa się mój brat.
- Jakże się stało, że tak mądre słowa wypłynęły z twoich ust Perseuszu?- Pyta się młodszy syn Hefajstosa.
- Tak samo jak z twoich szanowny Leonardzie- Zaczynamy się śmiać, a Leo robi się czerwony.
- Przegiąłeś stary- Mówi.
- Polemizowałbym- Odpowiada mój brat.
- Co?!- Leo nie skumał. W tym właśnie momencie uderza nas oślepiające światło, momentalnie zaciskamy oczy. Po chwili je otwieramy. Przed nami stoją Apollo, Atena i Posejdon. Cała trójka podbiega do Percy'ego! A my to co?! Matka Ann przytula do siebie Connie, mój ojciec na zmianę ściska to mojego brata, to mnie, to moją bratanicę, a Apollo z przerażeniem patrzy na leżącego.
W końcu bogowie się od nas odsuwają.
- Myślałem, że wyolbrzymiacie- Odzywa się bóg medycyny.
- To jeszcze nic....
- To mnie właśnie przeraża- Apollo zaczyna badać mojego brata, podawać mu leki itp. Posejdon wspiera syna, a my i Atena, z Connie na rękach, obmyślamy plan.
- Co to znaczy "polemizowałbym"?- Pyta Leo. Zaczynamy się śmiać.
- Oznacza to, że jest to sprawa dyskusyjna i, że ta osoba ma trochę inne zdanie na temat danej rozmowy "polemizowałbym" znaczy nie zgodziłbym się z tym, mam trochę inne zdanie na ten temat. A dlaczego pytasz?
- Tak jakoś...
- Percy go zatamował- Odpowiadamy z Jasonem i wszyscy się śmiejemy.

*Percy*

Inni się od nas oddalili. Przy mnie jest spanikowany Posejdon i lekko przerażony Apollo. Zdecydowanie poprawiają mi humor, nie ma co.
- Jak ty się w ogóle czujesz? Tylko szczerze- Pyta się mnie bóg medycyny, przyglądając się mojej nodze. Nie wiem co odpowiedzieć. Miałem się nad sobą nie użalać, ale... nie chcę stracić nogi!!!
- Ból jest tępy, ale coraz częściej przechodzą olbrzymie fale, bólu. Czuję się koszmarnie
- Kręci Ci się w głowie? Słabo Ci?- Dopytuje.
- Tak...- Wzdycham.
- Naprawdę kiepsko to wygląda. Posejdonie oddziel nas od reszty kocami, czy czymś i przynieś tę poduszkę usypiającą- Zwraca się do mojego ojca, który pospiesznie wykonuje polecenia. Inni przyglądają się nam z lekkim przerażeniem i dużym zainteresowaniem. Sam się tak czuję i patrzę na Apolla.
- Muszę Ci dokładnie odkazić nogę, nastawić kości, ustawić wszystko na swoje miejsce i postarać się jakoś przeszczepić skórę z drugiej nogi lub może od Posejdona się uda... Wszystko będzie dobrze. Sytuacja jest poważna, ale ty z tego wyjdziesz, jasne?- Pyta mnie szeptem. Kiwa głową i uspokaja się. Apollo zaraz przeprowadzi mi operację nogi w Tartarze. Normalny dzień herosa nie ma co. Dobra Percy ogarnij się. Wszystko się ułoży. Jeszcze nie raz dokopiesz Clarisse, dasz lekcję szermierki Emilii, Joshowi, Nim, Kamie, Ann ii wszystkim obozowiczom. Jak ja dawno nie dawałem korków z szermierki...

4 komentarze:

  1. Jej!Nowy rozdział!No wkońcu jakąś pomoc znaleźli!Ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej!Nowy rozdział!No wkońcu jakąś pomoc znaleźli!Ech...

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał. Naprawdę. Pokazałam Twojego bloga mojej przyjaciółce a ona oszalała na jego punkcie. Twoje opowiadanie jest świetne. Jestem wielką fanką Percy'ego Jacksona i zawsze chciałam poczytać o nim coś więcej, nie tylko książkę. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    ~Shadow.

    OdpowiedzUsuń