wybrańcy

wybrańcy

niedziela, 4 października 2015

rozdział 15 ~ seria 2

*Annabeth*

- Przykro mi Annabeth...
- Nie! To nie prawda! On nie mógł...- Głos mi się załamuje i pozwalam histerii zapanować nad moim ciałem. Moi przyjaciele i córka wrócili... z moim martwym mężem.
- Jak?- Pytam po dłuższym płaczu.
- Podczas operacji zorientowałem się, że muszę amputować mu nogę, to była jego jedyna szansa. Kiedy myślałem, że wszystko już dobrze, że zostanie kaleką, ale będzie żył... on zaczął dławić się krwią. W tedy zrozumiałem. Cały jego organizm został zakażony. To była klątwa Arai, klątwa Ker, stworzeń wywołujących zakażenia i choroby. Nie miał szans. Robiłem wszystko, by go uratować, ale zmarł. Hades zapewnił nas, że Percy trafił na wyspy błogosławione. To było jego trzecie wcielenie, które w 100% zasłużyło na Elizjum, na zostanie bogiem
- To dlaczego Percy nim nie został?! Dlaczego nie zmieniliście go w boga?!- Krzyczę na Apolla. Jestem z nim sama w pokoju, w Wielkim Domu.
- To... skomplikowane...
- Skomplikowane?! Co tu jest do cholery skomplikowane?!
- Percy nie chce zostać bogiem
- To czemu nie możecie go przywrócić do życia?! Jak Luka, Silenę i Charliego?!
- Za krótki okres czasu to po pierwsze, a po drugie...
- Co po drugie?! Ktoś się nie chce zgodzić?!
- Nie, nie, nie. Każdy się zgadza z tym, że Percy powinien zostać bogiem lub wrócić do świata żywych, ale... . Annabeth heros, który trafił na wyspy błogosławione może wrócić tylko jako bóg. Hades rozmawiał z Percy'm. Chłopak przekazał mu list do Ciebie. Proszę- Mówi i podaje mi kartkę. Rozwijam ją i zaczynam czytać.
" Kochana Annie!
Bardzo Cię kocham, bardzo was kocham. Ciebie i Connie. Przepraszam, że was zostawiłem, ale nie mogę wrócić jako bóg. To... zbyt skomplikowane. Chodzi o to, że... nie jestem w stanie patrzeć jak osoby, które kocham, moi przyjaciele, starzeją się, umierają.... Jestem nikim, nie jestem w stanie poradzić sobie z tym, że nie umiałem się obronić kiedy ktoś mnie krzywdził, gdy miałem siedem lat. Nie mogę wrócić. Proszę Cię ułóż swoje życie z kimś innym. Bądź szczęśliwa i... normalnie pewnie prosiłbym byś o mnie zapomniała, ale wiem, że ty nie pozwolisz na to, bym zniknął z pamięci Twojej i Connie. Bardzo was kocham i przepraszam, ale nie mogę wrócić. Wybaczcie, Percy"
Muszę to przeczytać kilka razy. Jemu totalnie odbiło! I co to znaczy "Nie umiałem się obronić kiedy ktoś mnie krzywdził, gdy miałem siedem lat"? Może Kamila wie coś na ten temat. Muszę się dowiedzieć tego, co się w tedy stało. Znajduję ją na plaży, płacze.
- Co się stało kiedy Percy miał siedem lat, kto go krzywdził i jak?- Pytam siadając. Dziewczyna patrzy na mnie z szokiem, potem strachem, zrozumieniem, a na koniec rezygnacją. Wzdycha.
- Ktoś, kto podawał się za lekarza przez ten rok, kiedy Percy był w szpitalu, gwałcił go- Mówi szeptem. Otwieram oczy i usta ze zdziwienia. 
- Co?! To niemożliwe! Jak?! Co?!- Mówię. To straszne! Czemu ja o tym nie wiedziałam?
- Cz ktoś...?
- Tylko ja, przypadkiem dowiedziałam się w Tartarze. Percy, był załamany i błagał, bym nikomu nie mówiła. Miałam to powiedzieć Posejdonowi, ale... . Teraz to i tak nie ma znaczenia...- Mówi, a z jej oczu znów płyną łzy, z moich także. Percy był najważniejszą osobą w całym moim życiu. Był moją pierwszą, jedyną i ostatnią miłością. Prawdziwą miłością. Nie mogę pozwolić na to, by przebywał w podziemiu, nawet w tak ekskluzywnym miejscu. Pytanie tylko kto tu jest większym egoistą. On, który siedzi na wyspach błogosławiony, nie czujący bólu, strachu, ale i świadomy, że jego bliscy cierpią, że są w niebezpieczeństwie, a on, który może ich uratować, nic nie robi. A może to ja jestem egoistką? W końcu on też cierpi. Wie, że my jesteśmy w niebezpieczeństwie, że rozpaczamy, a on może tylko się temu przyglądać. Jeśli go zmuszę do zostania bogiem, zmuszę go, by przez wieczność, był nieszczęśliwy, zmuszę go, by patrzył na śmierć i cierpienie innych. W końcu to jego decyzja powinnam to zaakceptować, ale nie mogę! Mamy córkę! On niby taki dorosły, a teraz zachowuje się jak bezradne dziecko! Bezradne dziecko... nie sądziłam, że on przeszedł przez coś takiego... Myślałam, że to niemożliwe, wciąż nie mogę uwierzyć, że on był... Bogowie! A mnie znów przy nim nie było! Muszę z nim pogadać. Muszę biec do Nico, do Hadesa... Muszę się z nim skontaktować...

- Annabeth!- Ktoś krzyczy i mną potrząsa. Otwieram oczy i widzę Thalię. Jest uśmiechnięta od ucha do ucha. Nic nie rozumiem. Jakim cudem znajduję się przy ognisku ofiarnym, skoro przed chwilą stałam na plaży. I dlaczego Thalia jest taka wesoła, skoro Percy nie żyje?
- Bogowie, ale masz twardy sen!- Mówi. O bogowie! Ja spałam!
- - Słuchaj Ann. Właśnie przyszedł list. Apollo napisał, że wszystko jest dobrze. Percy żyje i ma obie nogi! Inni czują się dobrze! Teraz kończą obmyślać plan i niedługo tu będą! Musimy pojechać do Domu Hadesa i otworzyć wrota z drugiej strony. Ty poprowadzisz naszą misję- Mówi córka Zeusa. Powoli zaczynam otrząsać się z szoku. Wstaję i biegnę się pakować.

6 komentarzy:

  1. Rany boskie! Ja tu na zawał normalnie schodzę a tu się okazuje że to tylko sen. Uff. Nie no naprawdę ulżyło mi...
    A tak już całkiem serio, świetny rozdział. :-)
    Pozdrowienia
    ~Shadow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Z początku miało się okazać, że to tylko sen W następnym rozdziale, ale stwierdziłam, że nie mogę wam tego zrobić, jeszcze nie...
      Pozdrawiam
      ~Nati~

      Usuń
  2. Poryczalam się najpierw ze smutku i żalu, A następnie ze szczęścia

    OdpowiedzUsuń
  3. Zeszłam na zawał! Ładnie to tak straszyć ludzi?

    OdpowiedzUsuń
  4. Od razu wiedziałam że to sen. Mnie się tak łatwo nie da okłamać. Musisz bardziej się postarać (chociaż jak widzę niektórzy dali się nabrać)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się nie nabrałem, bo coś mi tam nie pasowało.

      Usuń