wybrańcy

wybrańcy

środa, 21 października 2015

Rozdział 20 ~ seria 2

* Percy*

Wydało się. Teraz bogowie będą nas zamęczać. To miało pozostać w tajemnicy! Ustaliliśmy to między sobą, że te eksperymenty pozostaną między nami, ale nie... musieliśmy tędy przechodzić, Apollo i Atena musieli się rozglądać. Super, teraz wszystko się zmieni. Boję się, ponieważ Kamila nie odpuści i kiedy tylko znajdziemy się w bezpiecznym miejscu, powie Posejdonowi o mojej przeszłości, o "cosiu" ze szpitala. Jason i Derek nie odzywają się, bogowie patrzą na nas przeszywającym wzrokiem, moja siostra spogląda na mnie z troską i zaintrygowaniem, trzymając moją córkę na rękach, reszta rozgląda się i oddala, nie chcą nas stresować, jestem im za to bardzo wdzięczny.
- Powiecie nam co to jest?- pyta się Atena.
- M...może... innym...- zaczyna, jąkając się Jason.
- Nie. Teraz- przerywa mu bogini.
- Ateno, to naprawdę nienajlepszy moment. Chłopcy to coś ważnego? Ma to związek z waszymi objawami?- Pyta się Apollo.
- Taaak...- Przeciągamy niepewnie. Atena już otwiera usta, ale mój ojciec spogląda na nią znacząco. Matka Ann zamyka usta. Apollo chowa "laboratorium" do swojej magicznej "apteczki" i ruszamy dalej. Po raz pierwszy odkąd znalazłem się w Tartarze, myślę nad tym co się stanie jak wrócimy. Tęsknie za Ann, za Nim, Emilii, Josh'em, Groverem, Thalią, Nico, za Clarisse, za braćmi Hood, za Piper i Sileną, za Chrisem, za Chejronem, za... za mamą.... Mamą, która już nie wróci.

*Thalia*

Bogowie, ale mnie ta Zoe wkurza! Dobra cieszę się, że ją widzę, ale ile można?! Myślałam, że po śmierci się zmieniła, ale nie.... Wciąż z niej starodawna łowczyni z zasadami. Kiedy dowiedziała się, że Nico i ja jesteśmy razem... to była chyba nasza największa awantura. Córka Atlasa nie może mi odpuścić i na każdym kroku mi docina. Jestem córką Zeusa, dziś jestem zdenerwowana, więc to chyba logiczne, że możliwie pobiłam rekord wzywania błyskawic w Domu Hadesa. Jestem cała naelektryzowana, wszystko mnie drażni, a dzień jest jeszcze młody. Ktoś dotyka mojej dłoni, a ja odruchowo walę tego "ktosia" w brzuch. Dziewczyny idą przede mną, więc nie skrzywdziłam żadnej z przyjaciółek.
- Ej!- Nico zgina się w pół. Ups...
- Przepraszam, jestem dzisiaj wybuchowa- tłumaczę się.
- Tylko dzisiaj?- pyta, a ja daję mu kuksańca w bok.
- No weź- śmiejemy się. Nasze relacje się zmieniły. Chłopak mnie już nie ignoruje, nie obwinia się o sytuację w jakiej znaleźli się nasi przyjaciele, odkąd pojawiła się pierwsza wiadomość od "ósemki z Tartaru" zaczął się wygłupiać. Oczywiście wciąż jest skrytym w sobie dzieckiem Hadesa, ale i tak jest on świetny. Łączy nas czerń, nasza zagmatwana przeszłość i wspólna przyszłość. Zaczynamy zastanawiać się nad ślubem. To pewnie sprawka Afrodyty, ponieważ na weselu "Percabeth" to ja złapałam welon, a Nico muszkę. Nasze wesele powinno być, więc najszybciej, ale... nikt nie wie co planują Jason i Piper, oni sami tego nie wiedzą. Ostatnio rozmawiałam z córką Afrodyty na ten temat, powiedziała, że przed porodem to się nie stanie, obstawia, że ślub będzie w ciągu dwóch, trzech lat. Zapytała się mnie, kiedy my planujemy się pobrać, odpowiedziałam, że zarezerwowała nam termin. Nico i ja nie planujemy do końca studiów dzieci i ściśle pilnujemy, by nie doszło do ciąży. Przez ten czas opiekowałam się Nim i muszę przyznać, że to naprawdę fajne uczucie mieć w domku taką małą istotkę, ale... czasem to naprawdę wkurzające. Zwłaszcza nocami.
- Thalia?
- Tak?- pytam. Dopiero teraz orientuję się, że mój narzeczony coś do mnie mówi.
- Mówiłem, że...
- Hej! Zakochane kundle! Ruszcie swoje tyłki, zaraz będziemy na miejscu!- przerywa mu głos Zoe. Mam ochotę jej tak przy...
- Chodź- dochodzi do mnie głos syna Hadesa. Przyspieszamy i doganiamy resztę.
- O bogowie- Szepczemy. Pod nami rozciąga się dolina potworów najróżniejszego rodzaju, wszystkie monstrum wychodzą z wielkich, złotych wrót. Jeden, gigantyczny cyklop, wybijający się z tłumu swoim wzrostem, przyciska laską lśniący guzik. Nico mi o nim niedawno opowiadał, ale teraz tego nie kojarzę. Złote wrota są związane srebrnymi łańcuchami.
- Jak my teraz dostaniemy się do tego przeklętego wyjścia z Tartaru?- pytają się Emilii i Josh.
- Ja miałam was tu tylko przyprowadzić. Żegnajcie- mówi Zoe i znika.
- Jak my się stąd teraz wydostaniemy?

*Clariss*

Glonomózg i banda w Tartarze, Mądralińska i druga grupa w Domu Hadesa. Wszystko zaczyna się układać. 12 herosów. Percy prowadzący jedną część półbogów, Annabeth pozostałych. Tylko, że przepowiednia wciąż jest nie zrozumiała. Wrota Śmierci? Okay... zaraz się przy nich znajdą tylko, że jak wróg? w jakim rynsztunku?  Czyja przysięga? Jaka burza i ogień? Dobra to ostanie może symbolizować dziecko Zeusa/Jupitera i potomka Hefajstosa/Wulkana. To wszystko nie ma sensu. Na dodatek Gaja i Uranos powstają. Siły pierwotne na szczęście się nie przebudziły, a to znaczy, że nie wszystko idzie zgodnie z ich planem. To dobrze dla nas. Niedługo dwunastka wróci, a po drodze może zaliczy przepowiednie i skopie pierwotniakom tyłki. Później już będą mogła zniszczyć Jacksonowi życie. Jego hobby to wkurzanie bogów, moje to znęcanie się nad nim. Takie prawa istoty ziemskiej, no nie?
_________________________________________________________________________________

Nowy rozdział w ty tygodniu. Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. To takie uzupełnienie dzisiejszego, 19, opowiadania. Pozdrawiam
~Nati~

3 komentarze:

  1. Rozdział fajny. Najlepszy ten komentarz Clariss na końcu. :-D
    ~Shadow

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć bardzo lubię twoje opowiadania i nie mogę doczekać się następnych ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Ps.według mnie thalia i nico to świetna para😙

    OdpowiedzUsuń