*Percy*
Obudziłem się w jakimiś pomieszczeniu. Czułem potworny ból w plecach, brzuchu, prawej ręce i lewym poliku. Byłem strasznie śpiący, a na dodatek czułem się jakbym miał rozpalony do czerwoności pręt w głowie. Straszne uczucie, aż chcesz wymiotować. Do sali wszedł jakiś około dwudziestoletni chłopak, o jasnej czuprynie i wesołym charakterze. Kiedy mnie dostrzegł uśmiechnął się od ucha do ucha i podbiegł do mnie.
- Percy, jak dobrze, że się obudziłeś! Wszyscy się o Ciebie bali. Jak się czujesz?- Spytał mnie blondyn. Okay... czyli mam na imię Percy i przez jakiś czas byłem nie przytomny. Muszę być chyba kimś lubianym skoro wszyscy się o mnie martwili, ale... nie mam pojęcia. Mam kompletną pustkę w głowie, białą, pustą kartkę w pamięci. Chociaż... A...A...Ann...Annabeth! Tak, to imię(jak się skapnąłem) wywiera na mnie olbrzymie uczucie miłości. Jak o nim pomyślę, świat staje się lepszy. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że ona jest moją dziewczyną, ale głowy nie dam sobie uciąć. W ogóle to co ja robię? Leżę i zastanawiam się nad wszystkim zamiast się po prostu spytać tego chłopaka. Nie wiem, ja chyba nie myślę racjonalnie. Proszę już wiem o sobie dwie, a nawet trzy rzeczy. Mam na imię Percy, prawdopodobnie moją dziewczyną jest Annabeth i jestem głupi...Glonomóżdżek, jakby nazwała mnie Ann. Zaraz... ha już cztery rzeczy. Super! Ale to nadal nie wyjaśnia mi gdzie jestem i kim jestem?
- Percy? Słyszysz mnie?- Powtórzył jasnowłosy.
- K...kim jestem?- Spytałem nie swoim głosem. Strasznie dziwnie się czułem, bo po takim pytaniu można się spodziewać wszystkiego, a ja nie chciałem usłyszeć, że jestem zdrajcą, czy mordercą.
- Żarty sobie robisz Percy?- Spytał niepewnym i poddenerwowanym głosem. Pokręciłem przecząco głową. Chłopak położył mi rękę na głowie, a ja momentalnie odetchnąłem z ulgą. Wspomnienia nie wróciły, ale głowa i mdłości minęły.
- Masz gorączkę, a w twojej pamięci rzeczywiście jest pu...prawie pustka- Wymamrotał pod nosem.
- Zaraz przyjdzie tu Annabeth...Ona Ci wszystko wyjaśni- Powiedział i wyszedł. Na dźwięk imienia "chyba swojej dziewczyny" poczułem coś dziwnego. Nie wiem jak to określić, ale... po prostu poczułem się dziwnie. Drzwi się otworzyły i do sali wbiegła wysoka blondynka o kręconych włosach. Miała na sobie krótkie spodenki i pomarańczową koszulkę z napisem "Obóz Herosów", która opinała się trochę na brzuchu. Czy ona była w ciąży? Czy te dziecko jest moje?
- Perseuszu Jacksonie, ty skończony Glonomózgu, przestań udawać! Apolla sobie mogłeś nabrać i nie wiem jak to zrobiłeś, ale mnie tak łatwo nie nabierzesz! Wczoraj wziąłeś ze mną ślub! Za pół roku urodzi się nasze dziecko! Za chwilę musimy ruszyć na misję, którą ty poprowadzisz! Jesteś synem Posejdona do cholery! Zaginęli Clarisse i Chris! Porwali ich! Masz przestać się wydurniać słyszysz?!- Wykrzyczała to wszystko przez łzy i wtuliła się we mnie. Proszę ile ciekawych rzeczy możesz się dowiedzieć w ciągu chwili. Zacznijmy więc od początku z nowymi informacjami. Nazywam się Percy (Od razu znienawidziłem Perseusza, jakoś dziwnie mi się kojarzy) Jackson, jestem synem Posejdona, wczoraj wziąłem ślub z Annabeth, za pół roku urodzi się nasze dziecko, porwali dwie osoby, a ja mam poprowadzić jakąś misję i ich odnaleźć. Super! Coś jeszcze przegapiłem? Chwila...
- Co to znaczy, że jestem synem Posejdona?- Spytałem. Dobra może i straciłem pamięć, ale... Jestem pewny, że żyję w XXI w., a Posejdon, był Bogiem mórz i oceanów w greckich mitach. Ann podniosła głowę i spojrzała mi w oczy.
- N...naprawdę nic nie pamiętasz?- Spytała łamiącym się głosem.
-Kiedy się obudziłem miałem białą plamę, nic nie pamiętałem, ale... kiedy, jak się teraz okazało Apollo tak? Powiedział do mnie Percy... wtedy przypomniałem sobie twoje imię. Kiedy tylko o nim pomyślałem poczułem tyle miłości, że wiedziałem, że jesteś moją dziewczyną, że przy tobie świat staje się lepszy, a później jeszcze zacząłem się zastanawiać i... usłyszałem w głowie twój głos. Śmiałaś się i powiedziałaś "Glonomóżdżek, ale nic więcej nie pamiętam. Chociaż...- Nagle poczułem taki ból głowy, że prawie zemdlałem. Krzyknąłem cicho z bólu i złapałem się za głowę.
- Percy?- Powiedziała dziewczyna i mnie objęła. Po chwili ból trochę zelżał i mogłem odpowiedzieć.
- J...jesteśmy w obozie herosów? Mieszkamy razem po drugiej stronie zatoki? Nasza córka ma mieć na imię Jessi? Clarisse jest córką Aresa, a Chris synem Apolla? To para?- Mówiłem łamliwym głosem i czułem jak ból głowy się nasila. Miałem silne mdłości.
- Wszystko co mówisz to prawda, ale nie myśl tyle Glonomóżdżku. Zaraz do Ciebie przyjdę tylko powiem wszystko Apollinowi. Okay?- Powiedziała dziewczyna przytulając mnie i całując delikatnie w czoło.
- Okay...- Dziewczyna wyszła.
*Hugo*
Miałyście porwać tylko jedną osobę! I po jaką cholerę wymazałyście Jacksonowi pamięć?!- Kurde do nich nic nie dociera. One nie rozumieją, że syn Posejdona jest dla nas wszystkich bardzo ważny. Dla nich liczą się najpotężniejsi i najlepsi herosi tylko dla tego, że Violetta zakochała się w Jacksonie, a Isabel w Grece'ie. Nie rozumieją, że jak nas złapią zginiemy torturowani, albo zrobią z nas nieśmiertelnych i będą torturować do końca świata. To po prostu skończone idiotki!
- Ojej nic się przecież nie stało- Powiedziała Isabel.
- Właśnie, moje ciacho tu dotrze, a później będziemy żyć długo i szczęśliwie- Powiedziała jej bliźniaczka.
- Nic do was nie dociera?! Jeśli przyjdą tu całą dwunastką, a Jackson nic nie będzie pamiętać to nasz plan i przepowiednia stracą seans! Skończone z was kretynki! Wszystko trzeb po was naprawiać! Idę pomóc mu w odzyskaniu tej cholernej pamięci! Nigdzie nie idźcie!- Wrzasnąłem i ruszyłem do obozu herosów. Dlaczego to ja mam takiego pecha? Dlaczego jestem po "ciemnej stronie mocy"? Na to odpowiedź jest prosta nie powinienem istnieć. Jestem synem Tartar'a! Mój "kochany tatuś" zakochał się dwadzieścia lat temu w mojej matce. Nigdy jej nie poznałem, bo po...TYM, zginęła, a ja nie wiadomo jak po prostu się urodziłem. Nigdy tego nie ogarnę, ale... nawet chyba tego nie chcę. Zostałem wychowany przez potwory w Tartarze. Od urodzenia czułem, że to co robię jest złe i nie powinienem tego robić, ale potwory mi kazały, a mi do Hadesu śpieszno nie było, zwłaszcza, że nikt się o mnie do tej pory nie dowiedział. Teraz Tartar powiedział mi kto ma zginąć itp. Ja musiałem obmyślić plan i go zrealizować z tymi dwiema "laleczkami-bliźniaczkami". Nie chciałem tego robić, ale to nie ja tu decyduję. Znalazłem się już w "Wielkim Domu". W sali spał chłopak, a nad nim płakała dziewczyna. Do pokoju wszedł Apollo. Położył rękę na czole chłopaka i powiedział:
- Wciąż nic nie pamięta. Jakieś strzępy. Ann chodź już. Przyjdziesz tu jutro, musisz odpocząć
- Okay, ale powiadom mnie kiedy się obudzi
- Oczywiście, chodź- Oboje wyszli. To dla mnie szansa. Wszedłem przez okno do pomieszczenia.
*Annabeth*
Rano weszłam do Percy'ego razem z Apollem. Chłopak dopiero się obudził i... zrobił się cały zielony. Podbiegliśmy do niego, a Bóg skądś wytrzasnął nerkę. Syn Posejdona od razu zwymiotował. Cały się trząsł i miał gorączkę. Kiedy skończył zaczął się chwiać. Apollo przytrzymał go i położył. Percy jęknął. Bóg położył mu rękę na głowie i chłopak cicho westchnął.
- Pamiętasz wszystko- Spytał Apollo. Miałam nadzieję, że powie tak. Błagałam o to wszystkich. Nawet te przeklęte fata. Mój mąż kiwnął głową, że "tak", a ja we wewnątrz prawie skakałam z radości. Właśnie, prawie. Patrząc na niego, jak cierpi z powodu bólu głowy... nie mogłam powstrzymać tej jednej łzy.
- Będzie dobrze. Napij się- Powiedział Bóg, podając mu czarę z nektarem. Percy, powstrzymywany przez Apolla, wypił po woli napój. Kiedy skończył i z powrotem leżał, zamknął oczy.
- Śpij. Dopóki nie zaśniesz nie cofnę ręki, a jak się znowu obudzisz będzie już wszystko dobrze- Powiedział Bóg, a mój mąż po paru minutach zasnął. Apollo wyszedł, a ja zostałam z Percym. Kiedy się obudzi i będzie na siłach, by stać od razu całą dwunastką ruszamy na misję uwolnienia Clarisse i Chrisa, ale... czuję, że to dopiero początek, że zaczyna się spełniać nasz kolejna Wielka Przepowiednia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz