Obudziłem się w środku nocy. Jak zwykle byłem cały mokry i przerażony. Co noc dręczą mnie koszmary, to wszystko co robili mi w Tartarze powracało ze zdwojoną siłą. Nie mogłem się uspokoić, bo zaledwie chwilę temu leżałem na jakimś stole i byłem przypalany. Rozejrzałem się, by zobaczyć, czy na sto procent znajdowałem się w sali szpitalnej na Olimpie. Obok mnie Percy siedział, cały mokry i drżący. Miał nieobecny i dziki wzrok, dyszał. Spojrzał na mnie i powoli zaczął się uspokajać.
- W porządku?- Spytałem. Widziałem, że syn Posejdona znosił to o wiele gorzej niż ja.
- Ta...Kogo ja będę oszukiwał...- Westchnął i spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem.
- Możemy o tym pogadać- Zaproponowałem. Sam nie wiem w czym to mogłoby pomóc, ale... nie zaszkodzi spróbować.
- Możemy...- Znowu ten nieobecny, zbolały głos. Rozumiałem go, bo częściowo też się tak czułem.
Rozmawialiśmy o naszych snach. Kiedy ja opowiadałem, jako pierwszy, myślałem, że Percy'emu śniło się to samo. Niestety on miał o wiele gorzej. Jego tortury to tylko wstęp, później śniło mu się porwanie Annabeth, ich dziecka, samotność, strach... Ogólnie mówiąc same czarne myśli, tragedie, których nie wymyśliliby żadni Bogowie. Kiedy skończył opowiadać, widziałem, że trochę mu ulżyło. Obu nam było to potrzebne.
- Miałeś genialny pomysł- Powiedział.
- Nie byłem tego do końca pewien, ale cieszę się, że podziałało- Odpowiedziałem.
- Ja też- Uśmiechnął się blado. Zaczęliśmy rozmawiać i temat po chwili zszedł na nasze dziewczyny. W przeciwieństwie do Percy'ego i Annabeth, ja i Piper nie byliśmy zaręczeni i nie planowaliśmy dzieci, na razie. Niby syn Posejdona mówił mi, że nie zabezpieczali się dla świętego spokoju, a ja mu wierzyłem, bo Bogowie jeszcze by coś wymyślili i nie wiadomo co, by się stało. Może dziecko narodziło, by się jakieś niepokonane, albo zmutowane, naprawdę nie chcę o tym myśleć. Jednak widać było, że oboje cieszą się z potomstwa. Herosi rzadko dożywają takich chwil, więc kto by się nie cieszył? Inna sprawa, że teraz śnią mu się takie rzeczy, a po narodzinach córki( wiem, że tylko Percy wierzy, że to dziewczynka, ale postanowiłem mu zaufać. Ten jego "instynkt"pomógł nam w Tartarze nie raz) będzie o wiele gorzej, bo jego sny będą do spełnienia, a potwory tylko czekają na ten moment. Polybotes sam nam to powiedział i nie sądzę, że kłamał. Po dwóch godzinach gadania, postanowiliśmy zasnąć. Było koło trzeciej, a wiemy, że goście przyjdą z samego rana. Położyliśmy się i po chwili zasnęliśmy.
*Annabeth*
O siódmej byłam już pod salą Percy'ego i Jasona. Obok mnie stała Piper. Razem weszłyśmy do środka i wrzasnęłyśmy chyba na cały Olimp.
- Co?! Co się dzieje?! Dlaczego....?!- Do sali wbiegł Apollo i szczęka mu opadła jak zobaczył to co my. Cała sala była we krwi. Percy zwisał bezwładnie z łóżka, Jason leżał na podłodze. Obaj mieli otworzone rany, które już się zabliźniły. Wyglądali jak trupa. Bałam się, że już nimi są. Pomiędzy ich łóżkami znalazłam kartkę. Była biało-żółta, litery na pewno zostały napisane krwią.
Jeszcze z nimi nie skończyliśmy.
Już niedługo dołączą do nas i razem
zawładniemy światem.
Ps. Powodzenia z Perseuszem
Apollo szybko sprawdził czy oddychają. Żyli, ale Percy nie wyglądał dobrze. Pod jego oczami były mocne czerwone rany, które robiły się pod czerwienią sinawe. Apollo również zwrócił na to uwagę. Wezwał swego syna Asklepiosa i razem opatrzyli im rany. Po godzinie mogłyśmy wejść, ale najpierw weszli rodzice chłopców, którzy przyjechali od razu po moim telefonie. Teoretycznie herosi nie posiadają telefonów, bo działa to na potwory jak nadajnik GPS, ale ja używam go tylko w nagłych wypadkach. Taki np. jak teraz. Po zaledwie paru minutach mogłyśmy wejść do środka. Bałam się, bo moja przyszła teściowa od razu wybuchła płaczem, a Posejdon miał zaczerwienione oczy. Na drżących nogach weszłam do sali. Jason wpółleżał, prócz większej ilości bandaży nic mu nie było. Percy... miał opatrunek na oczach, leżał i wydawało mi się, że nie był przytomny, ale jego oczu nie widziałam. Podeszłam do niego i usiadłam na krześle. Zaczęłam gładzić go po włosach. Chłopak jednak wtulił policzek w moją dłoń.
- Ann?- Spytał cichym głosem.
- Tak- Powiedziałam uśmiechając się, po chwili zdałam sobie sprawę, że on mnie nie widzi. Nie musiałam udawać. Mój narzeczony odetchnął z ulgą.
- Jak się czujesz?- Wiem to moje stałe pytanie, ale nic nie poradzę, że strasznie się o niego martwię.
- Gdybym mógł otworzyć oczy, czułbym się dobrze, ale teraz...
- Hej niedługo otworzysz oczy- Zapewniłam.
- Serio w to wierzysz? Nie muszę widzieć, by wiedzieć, że Apollo nie ma pojęcia co zrobić, Posejdon się załamuje, a moja mama przed chwilą wybuchła płaczem. Nawet ty ma teraz łzy w oczach- Powiedział cicho.
- Masz rację, ale i tak w to wierzę. Wiesz dlaczego? Bo jesteś Percy Jackson i masz natychmiast otworzyć te twoje morskie, cudne, hipnotyzujące oczy, bym mogła się w nich utonąć!!!- Podniosłam głos, a Piper i Jason popatrzyli na mnie. Dziewczyna miała minę w stylu " jak możesz na niego wrzeszczeć w tej chwili?! On potrzebuje twojego wsparcia!", Jasona mina nie wiele mówiła, coś na kształt zainteresowania? Nie wiem. Wzruszyłam ramionami, lekko się rumieniąc. Po chwili wrócili do swojej rozmowy. Percy leżał ze smutną miną, a mi poleciała pierwsza łza. Nachyliłam się nad nim i...
- Ann nie płacz, weź się w garść. Nie denerwuj się to źle działa na dziecko- Powiedział tak cicho, że tylko ja go usłyszałam. Podniosłam się gwałtownie, miałam zamiar go udusić. Co z tego, że w chwili obecnej jest ślepy? Właśnie ślepy i jak ja mam się nie denerwować? Jak?! Dwójka herosów znowu na mnie spojrzała tym razem ich miny mówiły " Uspokój się, szkodzisz dziecku i Percy'emu!" i " To robi się interesujące, kontynuuj". Zdałam sobie sprawę, że stoję z wyciągniętymi rękami jakbym chciała udusić swojego narzeczonego. Opanowałam się, usiadłam i położyłam rękę na brzuchu. Spojrzałam na Percy'ego i zobaczyłam, że się uśmiecha, a raczej powstrzymuje przed wybuchnięciem śmiechem. Nachyliłam się i zrobiłam groźną minę, może wyczuje mój wzrok.
- Złość i duszenie piękności szkodzi- Szepnął, a ja ledwo się powstrzymałam przed walnięciem go. Gdyby nie Jason i Piper już dawno zabiłabym swojego narzeczonego przed ślubem. Jednak po chwili zrobiłam coś, czego się nie spodziewałam. Pocałowałam go! Nienawidzę tych hormonów! Robię coś czego w normalnych okolicznościach w życiu bym nie zrobiła. To takie... Aaa!!! Trzeba jednak przyznać, że po chwili cała złość minęła i poczułam się szczęśliwa.
- Nie spodziewałem się tego bo tobie, ale kocham Cię- Wyszeptał. Nie wiem czy brakuje mu już siły, czy nie chce by pozostali słyszeli naszą rozmowę.
- Ja Ciebie też, Glonomóżdżku- Powiedziałam. Po chwili zorientowałam się, że po prostu jest na skraju przytomności, więc zaczęłam gładzić go po głowie, parę minut później zasnął. Wyszłam razem z Piper, wpuszczając do środka Grovera i Leona. Usiadałam i starałam się opanować, ale niezbyt mi to wyszło. Jak mogło do tego dojść? To Olimp! Nie powinno się coś takiego wydarzyć! On miał być tu bezpieczny! Już wracał do normalności, ale nie... Naprawdę denerwuje mnie to miejsce.
*Leo*
Wszedłem do sali, w której leżeli " najlepsi i najsilniejsi herosi tego stulecia". Dla mnie byli po prostu przyjaciółmi. Percy'ego co prawda znam od niedawna, ale na tyle dobrze, że mogę nazwać go ziomkiem. Jasona znam... sam nie wiem długo.
- Siema- Powiedziałem. Jason pokazał na Percy'ego po czym pokazał mi, że chłopak śpi. Pokiwałem głową i podszedłem do starego przyjaciela, właściwie był dla mnie jak brat.
- W porządku?
- Tak. Marzę tylko o tym, by stąd wyjść.
- Taaa... Rozumiem Cię koleś
- Co u Ciebie słychać? Opowiadaj
- No więc... kiedy dostałem iryfon, że był jakiś atak na Olimpie, że wy ledwo żyjecie, walczycie o swoje życia, ja leżałem w wannie, więc... nie najlepiej- Jason zaczął się śmiać, a ja do niego dołączyłem. Tak nie ma to jak leżeć w spokoju w wannie, a tu nagle twoja przyjaciółka (Piper) pojawia się przed tobą. Dobrze, że była duuuża ilość piany. Bogowie dzięki.
_________________________________________________________________________________
Hej, nowy rozdział pojawi się w tym tygodniu. Chciałam też bardzo podziękować Jaden Schiver, za komentowanie mojego bloga. Zobaczyłam, że też piszesz bloga i z chęcią go przeczytam. Jeszcze raz dzięki za komentarze, bo mnie zmotywowałaś.
Lista blogów, które polecam o Percabeth:
~Nati~
_________________________________________________________________________________
Hej, nowy rozdział pojawi się w tym tygodniu. Chciałam też bardzo podziękować Jaden Schiver, za komentowanie mojego bloga. Zobaczyłam, że też piszesz bloga i z chęcią go przeczytam. Jeszcze raz dzięki za komentarze, bo mnie zmotywowałaś.
Lista blogów, które polecam o Percabeth:
- http://percabethloveforever.blogspot.com/
- http://pamientniki-herosow.blogspot.com/
- http://lady-of-revenge.blog.onet.pl/
- http://heros-i-heroska.blogspot.com/
- http://percy-and-annabeth.blogspot.com/
- http://percy-annabeth-opowiadanie.blogspot.com/
~Nati~
Naprawdę dziękuje jestem podniecona! Aaa! A co do mojego bloga to jeste nie stery zawieszony dziękuje bardzo nikt nigdy mi nie podziękował a szczególnie osoba której nieznam mam naprawdę wielką chęć cię wyściskać rozdział fajny ciekawe czy ta intuicja persiaka jestę prawdziwa... Pisz dalej! Widzisz ja przestałam pisać a to było moje życie i wgl naprawdę szacun za to że się nie poddajesz i nie poddawaj się. Co do pomysłów to super ostatnio pisałaś żebyśmy napisali pomysły oto mój:
OdpowiedzUsuń- ann się cóś dzieję ale nie umiera
- persiak zdrowieje i niechodzi tak dużo do szpitala
- nico oświadcza się talii. Itp
No do zobaczenia w następnym rozdziale!!!
Cześć!
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było na blogosferze, ale teaz wracam. Dziękuję za polecenie mojego bloga.
A twój? cóż...fajnie się czyta. A jeszcze fajniej się czyta, gdy widzę, że komuś spodobały się moje pomysły i też zaczyna :) Jej...zapoczątkowałam coś pięknego na blogosferze. Powiem ci jedno: DZIĘKUJĘ! Bo takie osoby jak ty pokazują, że było warto.
Pozdrawiam, ściskam i życze sukcesów.
Dżerr
Cześć!
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było na blogosferze, ale teaz wracam. Dziękuję za polecenie mojego bloga.
A twój? cóż...fajnie się czyta. A jeszcze fajniej się czyta, gdy widzę, że komuś spodobały się moje pomysły i też zaczyna :) Jej...zapoczątkowałam coś pięknego na blogosferze. Powiem ci jedno: DZIĘKUJĘ! Bo takie osoby jak ty pokazują, że było warto.
Pozdrawiam, ściskam i życze sukcesów.
Dżerr