wybrańcy

wybrańcy

czwartek, 25 czerwca 2015

rozdział 72

*Annabeth*

Minęły już trzy miesiące. Za miesiąc rodzę. Mój brzuch jest ogromny! Leżałam na łóżku w sypialni. Nagle poczułam olbrzymi ból, to skurcz! Pomyślałam.
- Spokojnie Ann, oddychaj- Uspakajałam się, ale z minuty na minutę czułam jak skurcze się nasilają.
- PERCY!- Krzyknęłam, bo zrozumiałam, że wody mi odeszły. Nie odpowiedział. No tak przecież on jest w obozie! Co ja mam teraz robić?! Poczułam, że krwawię. Bałam się o małą. Bogowie ratunku!
Dobra Annabeth, oddychaj. Spokojnie. Wdech i wydech, wdech i wydech.
- AU!- Ból, był nie do zniesienia. Zauważyłam drachmę, która leżała na regale. Z trudem się podniosłam i opierając się o ściany i meble  doszłam do regału i zabrałam monetę. Udałam się do najbliższej łazienki i odkręciłam wodę. Wrzuciłam w nią drachmę i łkając powiedziałam
- Iris Bogini tęczy przyjmij moją ofiarę i pokaż mi Apolla- Ledwo łapałam oddech. Po chwili pojawił się bóg. Leżał na łóżku i spał. No tak jest szósta rano! Krzyknęłam z bólu i osunęłam się po ścianie.
- Annabeth?! Co się dzieje?!
- Rodzę!
- Zaraz będę, powiedz Per...
- Nie ma go tu!
- Już lecę- Rodziłam. Sama w domu. Percy, czemu cię tu nie ma?! Godzinę temu wyszedł do obozu. Mieli tam jakieś komplikacje. A ja jeszcze błagałam, żeby z nim iść! Przynajmniej ktoś by ze mną teraz, był! Spojrzałam na zegarek. Rodzę półgodziny, a Apollo o tym wie od minuty. Spokojnie... Nagle poczułam olbrzymi ból, który szybko ustał. Trzymałam ręce przy pochwie, by awaryjnie łapać dziecko. Poczułam na rękach coś ciężkiego, prawie to opuściłam. Wszędzie była krew, traciłam przytomność i wtedy usłyszałam płacz... płacz dziecka.

*Percy*

Obudził mnie iryfon, była piąta rano. Okazało się, że w obozie są jakieś komplikacje i mnie potrzebują. Annabeth narzekała, że chce pójść ze mną, ale ja nie wiedziałem co zastanę na miejscu, a Chejron był zdenerwowany. Na miejscu wiedziałem już dlaczego. Bariera ochraniająca pękała! Wokoło, było mnóstwo potworów i gdyby nasz dom i drogę do obozu nie ochraniała bariera to na sto procent, by mnie już nie było.
- Percy! Jak dobrze, że już jesteś! Przepraszam, że niepokoję cię tak wcześnie, ale sam widzisz, bariera zaraz nie wytrzyma
- Rozumiem. Mamy zlikwidować te potwory?
- Trzeba coś z tym zrobić. Obawiam się, że bez walki się nie obejdzie- Wszyscy obozowicze ruszyli na potwory. Walczyliśmy, ale było ich za dużo. Zdecydowanie za dużo. Bałem się co się dzieje teraz z Ann. Dziś w nocy miała skurcze, ale jak wychodziłem to czuła się dobrze. Nie widziałem martwych ciał obozowiczów, ale wiem, że wiele osób było rannych. Potwory w końcu uciekły. Zrobiło mi się słabo, co było dziwne, bo nie byłem ranny. Przed chwilą czułem się świetnie, a nagle zacząłem się chwiać.
- Percy!- Złapał mnie Jason. Chyba Piper przyłożyła mi jakąś mokrą ścierkę do twarzy, a ja zdałem sobie sprawę, że krew mi leci z nosa. Straciłem przytomność.

*Annabeth*

Ręce mi się trzęsły, nie miałam już siły, traciłam przytomność. Za dużo krwi! Przytuliłam do siebie moją małą córeczkę.
- Cześć Connie, jestem twoją mamą. Twój tatuś miał rację, wiedział, że jesteś dziewczynką od początku- Powiedziałam płacząc. Złapałam ręcznik, który leżał na taborecie. Przykryłam nim moją córeczkę. Bałam się, że Apollo nie zdąży i umrzemy tu obie.
- Annabeth!- Usłyszałam głos boga, a po chwili go zauważyłam.
- Na Zeusa!- Krzyknął. Wziął ode mnie małą, a ja straciłam przytomność.

*Percy*

Odzyskałem przytomność w Wielkim Domu. Czułem się trochę słabo, ale poza tym było okay.
- Percy, nie za bardzo wiem jak ci to powiedzieć- Usłyszałem głos Centaura. Byłem z nim sam.
- Co się stało?
- Po pierwsz zabieramy cię na Olimp. Straciłeś przytomność, zaczęła lecieć ci krew z nosa i wystarczy, że ktoś złapie cię lekko za rękę, a ty już masz siniaka. Apollo musi cię dokładnie zbadać. Druga sprawa jest taka, że... O 6.30 Annabeth urodziła
- Co, ale... jeszcze miesiąc. Która godzina?
- Percy, wszystkiego dowiesz się na miejscu. Jest ósma trzydzieści. Leżysz tu pół godziny- Pokiwałem główną na znak, że zrozumiałem. O bogowie! Jestem ojcem! Annabeth, była w domu sama. Zostawiłem ją! Nigdy sobie tego nie wybaczę, ale... jakbym ją że sobą zabrał, byłaby w ogromnym niebezpieczeństwie, jakbym został, obóz mógłby zostać zniszczony. Trzeba było ją wczoraj zawieźć na Olimp i tam zostawić, nie zostawiać jej samej. Urodziła, poradziła sobie. Mam córkę, ale... termin, był za miesiąc, oby obie były zdrowe. Zostałem przetransportowafny na Olimp.

*Annabeth*

Obudziłam się w sali szpitalnej na Olimpie. Miałam kroplówkę. Byłam strasznie słaba. Do sali wszedł Apollo z inkubatorem, w którym leżała mała dziewczynka, owinięta kocykiem koloru morskiego.
- Jak się czujesz Annabeth?- Spytał.
- Słabo. Z małą wszystko w porządku? Percy już wie?
- Tak mała ma się świetnie, trudno mi uwierzyć, że jest wcześniakiem, ale wiem, że powinna urodzić się za miesiąc. Straciłaś  sporo krwi, zrobiliśmy ci już transplantację  (krwi), więc niedługo poczujesz się lepiej
- Percy wie?
- Wasze rodziny i Chejron zostały powiadomione...
- Co się stało Percy'emu?- Spytałam przerażona. Bóg zwlekał z odpowiedzią.
- Dobra powiem. Była walka z potworami w obronie obozu. Percy nie został ranny, ale zemdlał i zaczęła lecieć mu krew z nosa. Dotknie się go, od razu robi mu się sinak...
- Percy...ma białaczkę?
- Czekam na wyniki badań
- Gdzie jest teraz?
- Obok w sali. Skoro się już obudziłaś chcesz, żebym przeniósł waszą trójkę do wspólnej sali?-Po co on w ogóle pyta?
_____________________________________________

Rozdział dosyć krótki, niezbyt mi się podoba. Pisałam go na telefonie. Następny będzie maksymalnie do poniedziałku, ale przysìęgam na Styks, że będzie najdłuższy na tym blogu. Mam nadzieję, że dotrzymam przysięgi, bo nie mam ochoty zostać spalona, czy fata wiedzą co.  Pozdrawiam
~Nati~

5 komentarzy:

  1. Cu-dow-ny, CUDOWNY!!!!!!! Oby tylko Percy nie miaĺ tej cholernej białaczki!!! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  2. Bogowie , jak ja Cię kocham <3 <3 . To jest najlepsze opowiadanie ever . Już nie mogę doczekać się NN. ~ Irminka91

    OdpowiedzUsuń
  3. nie transplantację tylko transfuzję

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli przeczytam w następnym rozdziale że ma białaczkę to nie wiem co ci zrobię. ON JEST HEROSEM. Więc nie może chorować na normalne ludzkie choroby. Znam osoby które mają lub miały białaczkę więc proszę Cię tylko żeby to nie była ta choroba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli przeczytam w następnym rozdziale że ma białaczkę to nie wiem co ci zrobię. ON JEST HEROSEM. Więc nie może chorować na normalne ludzkie choroby. Znam osoby które mają lub miały białaczkę więc proszę Cię tylko żeby to nie była ta choroba.

    OdpowiedzUsuń