wybrańcy

wybrańcy

wtorek, 9 czerwca 2015

rozdział 66

*Percy*

Cała dwunastka znajdowała się już na pokładzie Argo II, gdzie przez następne dwa tygodnie będziemy lecieć i płynąć w poszukiwaniu Wrót Śmierci. Ann jest w piątym miesiącu ciąży, więc musimy baaardzo uważać i nie dać się zaskoczyć. Była dziesiąta, lecieliśmy od dwóch godzin. Teraz wartowali Leo i Jason. Stałem opierając się o reling i wychylając się. Co dziwne, nie bałem się. Czułem się jakbym był królem świata! Włosy rozwiewał mi wiatr, gdybym tylko wyciągnął rękę, bez problemu mógłbym dotknąć chmur. Pięknych, puszystych, delikatnych. stanąłem na lekkim podwyższeniu i rozłożyłem ręce. Czułem się jak Bóg, którym na marginesie mogłem zostać dwa razy.
- Jej!- Krzyknąłem. Chciałem krzyknąć coś w stylu "Jestem królem świata!!!", ale bałem się, że Zeus strąci nas z nieba. Nagle narobił na mnie ptak. Pewnie teraz się śmiejecie, ale to nie była zwykła kupa. Byłem cały w białym, cuchnącym, lepkim kałem. Chłopaki nieźle się ze mnie nabijali. Myślałem, że zaraz posikają się w gacie.
- Tak, tak, bardzo śmieszne, nie chcę wam psuć humorów, ale duża kupa, duży PTAK!- W następnej chwili zobaczyliśmy olbrzymiego ptaka. Był złoty, ważył z tonę, a ja zastanawiałem się jak się on unosi, bo musiał być baaardzo ciążki
- Co to?!- Krzyknął Leo.
- Nie wiem, ale zapłaci za moje ciuchy! To była moja ulubiona bluzka!!!- Ryknąłem i rzuciłem się nie myśląc o konsekwencjach. Wylądowałem na grzbiecie ptaka i zacząłem na oślep wbijać w niego orkan.
- Czemu ty do cholerny nie giniesz?!- Krzyknąłem.
- Może dlatego, że jestem nieśmiertelny- Powiedział znużony ptak, a ja byłem w takim szoku, że upuściłem orkan.
- Ty gadasz?!- Krzyknęliśmy z chłopakami.
- No... mam informacje dla dzieci Posejdona- Odpowiedział. Leo pobiegł po Kamilę. Chwilę później siedziałem z siostrą na grzbiecie feniksa.
- No... to co masz nam przekazać? I od kogo?- Spytałem.
- Nazywam się Fuks i jestem feniksem. Razem ze swoją siostrą Fortuną, jesteśmy posłańcami ze świata elfów. Wiemy, że już o wszystkim wiecie, więc musicie poznać też nasz świat. Wiem, że jesteście na misji, ale... król prosił bym was zabrał na godzinę, on chce was wprowadzić w nasz świat- Powiedział "ptak".
- Dobra, ale daj nam poinformować resztę i...
- Dlaczego na mnie narobiłeś?!
- To nie ja!
- W takim razie kto?
- Nie mam pojęcia, ale pozwolę wam pozałatwiać wszystkie sprawy. Widzimy się za dziesięć minut- Odstawił nas na pokład, na którym wszyscy pokładali się ze śmiechu, patrząc na mnie. Bez słowa ruszyłem do swojego pokoju, nie spojrzałem się na nikogo, ale jak mam być szczery to sam się uśmiechałem pod nosem. Zabrałem nowe ciuchy i poszedłem do łazienki. Naprawdę długo się myłem, bo nie mogłem pozbyć się tego gówna z włosów. Po pewnym czasie czysty wyszedłem z łazienki. Poszedłem na górny pokład i znowu coś na mnie narobiło. Nie wytrzymałem i rozejrzałem się wokoło. Moi towarzysze stali patrząc na mnie przez zamknięte drzwi maszynowni. Pokazywali na coś, co znajdowało się nade mną i za mną. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem małego smoka, który srał jak opętany. Wiedziałem już kto jest odpowiedzialny za utratę moich ulubionych ciuchów. Rzuciłem się z wyzwiskami na potwora i zacząłem go zabijać. Ten na szczęście szybko zamienił się w pył. Moi przyjaciele wyszli z maszynowni.
- Super, ale mam szczęście!- Powiedziałem. Tamci wybuchli śmiechem. Znowu poszedłem do łazienki się umyć. Kiedy wyszedłem, ubrany w dresy, bo bałem się, że znowu coś mnie ubrudzi. Zobaczyłem Kamilę siedzącą na łóżku.
- Hej, musimy porozmawiać- Powiedziała, a ja usiadłem obok niej.
- Siedziałeś za pierwszym razem w łazience dwie godziny, więc Fokus postanowi, że wpadnie innym razem. Swoją drogę teraz siedziałeś pięć godzin. Percy, co o tym wszystkim sądzisz?- Spytała.
- Wiesz... strasznie trudno było to z siebie zmyć i...
- Nie o to mi chodziło!- Walnęła mnie poduszką. I zaczęliśmy się śmiać.
- Sam nie wiem. To wszystko dzieje się szybko i jest takie nieprawdopodobne.... Nigdy nawet nie przeszłoby mi przez mój glonowaty móżdżek to, że moja mama jest jakimś elfem. No, ale w sumie przez prawie siedemnaście lat myślałem, że jestem jedynakiem- Powiedziałem.
- Wiem, mam tak samo- Westchnęła Kama. Po chwili zrobiła coś, czego się nie spodziewałem... przytuliła mnie!
- Percy, obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz, że będziesz ze mną szczery, zawsze- Powiedziała.
- Dobrze, ale ty też ze mną bądź szczera
- Jasne
- Kami, muszę ci coś powiedzieć
- Percy, muszę ci coś powiedzieć- Powiedzieliśmy jednocześnie. Opowiedziałem jej wszystko o mojej przepowiedni i planach.
- Musi być inne... co ja ci będę mówić i tak nic do ciebie nie dotrze. Chciałabym ci powiedzieć to jako pierwszemu. Słuchaj ja... ja jestem w ciąży!- Powiedziała.
- Co?- Byłem w szoku. Moja mała siostrzyczka w ciąży?! Dobra jest ode mnie jakieś dziesięć minut starsza, a ja sam za cztery miesiące zostanę ojcem, a Kamę znam kilka miesięcy, ale i tak, zawsze będzie moją małą siostrzyczką.[cenzura], a Leo? To mój kumpel, ale... nie, to nie może być prawda. Zabiję go, normalnie zabiję. Nie, nie mogę tego zrobić, bo to ojciec mojej siostrzenicy lub siostrzeńca. Cholera!

*Clarisse*

W obozie co chwila występują trzęsienia ziemi oraz burze i dziwne deszcze. Widać Gaja i Uranos są już w miarę aktywni. Jedyne osoby w obozie to ja, Chris, bracia Hood i siostry Best od Apolla. Jak widać były nas trzy pary, Chejron i Pan D. Po prostu Super!!! Kolejne trzęsienie ziemi! Ja się tu chyba [cenzura] zabiję!

*Annabeth*

Weszłam do pokoju i zobaczyłam zrozpaczonego Percy'ego i ryczącą ze śmiech Kamilę, która nagrywała swojego brata.
- Hej, co się stało?- Spytałam. Nie mogłam ich rozgryźć, ich zachowanie nie było nigdy tak różne, jak jest teraz. Jedno jest na skraju załamania, a drugie pęka ze śmiechu.
- Kama... ona... CZEMU TY SIĘ ŚMIEJESZ?!- Percy dopiero teraz zauważył, że jego siostra go nagrywa i ryczy ze śmiechu.
- Nie jestem w ciąży! Sorki, ale musiałam zakończyć nie okłamywanie się w wielkim stylu!- Powiedziała. Mina Percy'ego? Bezcenna! Na szczęście moja szwagierka wszystko nagrała. Szybko zapisała nagranie i schowała kamerę. Jej brat ganiał za nią po całym pokoju rzucając czym popadnie i tyle ich widziałam. Postanowiłam się umyć. Wzięłam piżamę z szafy i weszłam pod prysznic.

*Kamila*

Percy gonił mnie z godzinę. Wiem, jestem okropna, on mi się ze wszystkiego zwierza, a ja mu taki numer odwalam. Jednak, musiałam to zrobić. Nie chodziło tylko o to, by zakończyć okłamywanie się w wielkim stylu (o to w sumie też, ale to tak przy okazji). Chodziło o to, byśmy oboje się rozluźnili. Po tym co powiedział mi mój brat, bardzo mnie zasmuciło. Tak naprawdę to mam tylko jego. Wiem co teraz powiecie. Jak to? A wasi rodzice? Przyjaciele? A Leo?! Oni wszyscy są mi bardzo bliscy, ale... moi rodzice mnie już okłamali, przyjaciele i Leo... znam ich od niedawna. Percy'ego w sumie też, ale to mój brat i czuję się jakbym znała go od urodzenia. Kocham go. Wiem, że mogę mu zaufać, że mnie nie zawiedzie, nie okłamie. Jest moim małym braciszkiem, o dziesięć minut młodszym, małym braciszkiem.

*Percy*

Ganiałem Kamilę po całym "statku" rzucając przy tym czym popadnie. Po godzinie oboje lekko zdyszani zatrzymaliśmy się i oparliśmy o reling statku. Patrzyliśmy w ocean i każde z nas myślało, zastanawiało się nad czymś.
- Opowiedz mi coś- Poprosiłem.
- Ale co?- Spytała. Jedno spojrzenie. Tylko tyle, a już wiedziała o co mi chodzi. Westchnęła i zaczęła opowiadać.
- Zacznę tak, jakbym opowiadała ci bajkę, więc... Pewnego, słonecznego ranka. Urocza, piękna i inteligenta dwunastolatka postanowiła pozwiedzać wyspę. Znajdowała się na niej od urodzenia. Od kiedy skończyła pięć lat jej matka odwiedzała ją raz w tygodniu. Dziewczynka nie mogła uciec z wyspy. Kochała wodę, ale kiedy próbowała odpłynąć, udawało jej się to tylko na jakieś sto stóp. Później wytwarzała się bariera i dziewczynka nie mogła płynąć dalej. Postanowiła płynąć wzdłuż niewidzialnego pola siłowego. Kiedy dopłynęła na nieznane tereny, postanowiła, że wyjdzie na brzeg i sprawdzi nowe miejsce, którego jeszcze nigdy nie widziała. Na brzegu jednak stała jej matka i nieznajomy mężczyzna, dziewczynka schowała się w zaroślach i przysłuchiwała się kłótni.
- Musisz w końcu ją stąd wypuścić! Nie możesz ciągle trzymać jej pod kloszem, na tej wyspie!
- Nie będziesz mi mówił co mam robić! To moja córka! Tylko moja!- Wrzeszczała kobieta.
- Nie, to nigdy nie była twoja córka Molly! To dziecko twojej siostry! Musi poznać prawdę! Wiesz czego się dowiedziałem?! Jej brat, on jest w obozie herosów! Został nawet uznany! To syn POSEJDONA!!! KAMILA JEST CÓRKĄ POSEJDONA!!! BOGA MÓRZ I OCEANÓW!!!- Ryknął facet.
- Nie, to nie prawda przestań!- Krzyknęła kobieta. Łzy zaczęły jej płynąć po policzkach, dwunastoletniej dziewczynce zresztą też. Bały się i nie wiedziały co o tym myśleć. Kobieta nie miała pojęcia o tym, że jej siostra zaszła w ciąże z Posejdonem, a dziewczynka w ogóle już nic nie wiedziała. Kiedy ciotka dziewczyny zaczęła płakać, a ten facet się rozpłynął, nie wytrzymała. Popłynęła pod wodą dalej, aż nagle zobaczyła drzwi. Znajdowały się pod wodą. Dziewczynka otworzyła je i wpłynęła do środka. Znalazła się w olbrzymiej krainie morskich stworzeń. Widziała piękne rafy koralowe, piaszczyste dno, niemal przezroczystą wodę. Mogła oddychać, w końcu, była córką Posejdona. Poznała tam miłe stworzenia, z którymi mogła rozmawiać. Uwielbiała tam przebywać. Grała z syrenami w siatkówkę i plotkowałyśmy. One informowały mnie... to znaczy ją o tym co dzieje się na świecie. Poznała tam fajnego chłopaka, zakochała się w nim. Zawsze kiedy przyjeżdżał płynęła po niego i tworzyła bąbel powietrzy, dzięki któremu chłopak mógł oddychać pod wodą i spędzić czas ze swoją dziewczyną. Dwunastolatka szybko dorosła i po chwili stała się szesnastolatką. W tedy została uwolniona przez przyjaciół i swojego brata. Poznała swojego ojca i swoją prawdziwą mamę. Szybko ich pokochała i zaufała im. Niestety chłopak dziewczyny musiał wyjechać i pewnie nigdy się już nie spotkają. Zerwali ze sobą. Później siedemnastolatka zakochała się w innym. Do tej pory są razem. Jej brat nawet uwierzył, że dziewczyna jest w ciąży. Rodzice jednak zataili przed nimi prawdę. Ich mama jest elfem. Nie dawno posłaniec z krainy elfów, feniks, odwiedził ich i nieźle wkurzył jej brata. Okazało się, że to jednak nie on obsrał jego ukochane ciuchy tylko jakiś dziwny, olbrzymi ptak i kiedy jej brat się już umył i ubrał w nowe ciuchy ten stwór znowu się na niego załatwił. Chłopak się wkurzył i zamordował go w szale za to, że zniszczył mu dwie pary koszulek i dwie pary jeansów. Chłopak jednak nie wiedział, że jego siostra to nagrała. I teraz śmieje się z jego miny- Popchnąłem ją lekko łokciem. Oboje się śmialiśmy.
- Jejku, ale późno!- Kamila spojrzała w górę. Zrobiłem to samo i zobaczyłem gwiazdy.
- Jak długo my tu jesteśmy?- Spytałem, wciąż się śmiejąc.
- Nie mam pojęcia, ale miło było- Powiedziała.
- Mnie też
- To w takim razie ty coś opowiedz. Coś z twojego życia. Ja ci powiedziałam
- Okay... Tylko co chcesz wiedzieć?
- Opowiedz mi... co się działo kiedy miałeś dwanaście lat Tylko, do momentu kiedy trafiłeś do obozu.
- No... dobra. Pięć lat temu pewien dwunastoletni chłopiec, mieszkający w Nowym Yorku z mamą i znienawidzonym ojczymem, dowiedział się czegoś, co zmieniło jego życie diametralnie. Zacznę jednak od początku. Śmierdziel Gabe, bo tak właśnie nazywał go chłopak, był idiotą, chamem, prostakiem, bezczelnym kretynem, którego miałem... to znaczy on miał ochotę go zabić, zresztą z wzajemnością. Śmierdziel traktował matkę chłopaka jak służącą, a dwunastolatka jak smarkacza i śmiecia, którego trzeba było zniszczyć. Tego dnia, była wycieczka szkolna do muzeum. Chłopak cieszył się, bo opiekunem, był jego ulubiony nauczyciel, Pan Bruner. Chłopak wcześniej przeżył coś dziwnego. Jego nauczycielka matematyki, Pani Dodds nagle zniknęła, a właściwie wyparowała  i... nikt jej nie pamięta oprócz jego. Chłopak chodził do szkoły z internatem. Potem, kiedy podsłuchał rozmowę swojego najlepszego kumpla, Grovera i swojego nauczyciela łaciny, Pana Brunera, w której jasno wynikało, ze znają byłą nauczycielkę matmy, stracił zaufanie do kumpla i nauczyciela. Nie wytrzymał i powiedział Groverowi prawdę, o podsłuchanej rozmowie. Jego przyjaciel spanikował, błagał o to, by mógł odprowadzić dwunastolatka do domu. Chłopak lekko zdziwiony w końcu się zgodził. Kiedy wracali do domu następnego dnia,  na wakacje, zobaczył trzy staruszki przecinające nić. Jego kumpel, był strasznie przerażony, kiedy byli na przystanku, musiał iść do toalety, zawsze jak się denerwował tak robił. Dwunastolatek skorzystał z okazji i zwiał. W domu dowiedział się, że razem z mamą wyjeżdżają na weekend do domku letniskowego. Chłopak skakał z radości, ale kiedy dotarli na plażę, zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Była burza, jakiś koleś ubrany na czarno z płaszczem nad głową nas gonił. Znikąd pojawił się Grover i razem z nim i mamą dzieciak wsiadł do auta. Udało im się, ale nie na długo. Kiedy dojeżdżali do jakiegoś obozu, o którym o nic nie wiedział, a jego przyjaciel starał mu się to jakoś wyjaśnić, ale do młodego nic nie docierało, znowu pojawił się ten colo. Okazało się, że ten przyjaciel jest pół-osłem...ups , przepraszam pół-kozłem, a ten facet z płaszczem nad głową to Minotaur. Chłopak, był przerażony. Potwór wywrócił auto do góry nogami, a on czuł się tak jakby ścięgna mu się rozeszły w ramieniu. Ból, był koszmarny, ale chłopak musiał uciekać. Potykając się dotarli do jakiejś bramy. Na górze widniał napis: κατασκήνωση Ημίαιμος - Obóz Półkrwi. Chłopak nic już nie rozumiał on i jego kumpel, satyr przeszli spokojnie, ale jego mama nie mogła. Minotaur wysłał ją ekspresową drogą do Podziemia. Wściekłość, tylko tyle czuł. Rzucił się na potwora i go zabił. Jego kumpel jęczał, a właściwie beczał "Jeść...". Zdesperowany chłopak ruszył chwiejnie przed siebie, ciągnąc za sobą kumpla i płacząc jak dziecko. Dotarł do jakiegoś domu. Wtedy zobaczył rozmazaną twarz dziewczyny, którą znał. Znikła jak mieli pięć lat, ale on ją doskonale pamiętał. Kochał ją. Chciał się upewnić, czy to na pewno ona, ale zemdlał. KONIEC- Powiedziałem.
- Nie znałem tej historii- Powiedziała moja siostra patrząc na mnie.
- Nikt nie zna jej tak dokładnie jak ty. Nikt nie wie przez co przechodziłem. Myślę jednak, że ty mnie rozumiesz
- Tak samo jak ty mnie. Kocham Cię Bracie- Powiedziała i mnie przytuliła.
- Ja Ciebie też Siostro- Odpowiedziałem. Gadaliśmy, opowiadając sobie na zmianę historie z naszego życia zamienione w bajki, opowiadania.
-Wszyscy myślą, chciałbym/chciałabym być herosem, ale... czy na pewno? To nie bajka! Każda minuta może być ostatnią! Bez przerwy walczysz, martwisz się o życie innych. Pewnie, masz wiele przygód i nie zapomnianych wrażeń, ale...czy naprawdę warto? Macie do wyboru żyć normalnie, a zostać herosem, co wybieracie?- Zakończyłem ostatnią swoją przygodę. Był ranek. Nie sądziłem, że przegadamy całą noc.
_________________________________________________________________________________

Hej! Dziś rozdział bez tytułu i... chyba już takie będą. Oby i długość też już pozostała i się powiększała. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Mogłam coś przekręcić w opowieści Percy'ego (nie liczę tego, że znał już wcześniej Ann) jeśli tak to proszę mi to powiedzieć to poprawię. To chyba mój najdłuższy rozdział, muszę się naprawdę postarać, bo według mnie on jest krótki. Proszę o komentarze, opinie i pomysły. Pozdrawiam
~Nati~
Ps. Nowy rozdział w tym tygodniu. Oby długość była większa lub co najmniej taka sama.

2 komentarze:

  1. Super rozdział: długi i bardzo ciekawy. Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie nic nie przekręciłaś, uważam że cała ta historia zgadza się z książką.

    OdpowiedzUsuń