wybrańcy

wybrańcy

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 68

*Percy*
- Cztery lata temu odwiedziłem... panią Grece i... no... wiecie to było nie długo po tym jak sosna Thalii została zatruta, a Percy wyruszył na Morze Potworów i prawie nie spotkał się z Jasonem i Kamilą. Wypiliśmy za dużo i...
- Nnnie...- Odezwałem się z Jasonem.
- Zrobiliście to?!- Spytały dziewczyny. Posejdon pokiwał głową. O bogowie! Właśnie dotarło do mnie to co chce powiedzieć nam mój ojciec. On i mama Thalii i Jasona mają... dziecko! To dziecko ma... trzy lata? O bogowie!
- Jakiś czas później urodziła się Nim. Teraz ma trzy lata. Mówię wam o tym ponieważ, wiem, że powinniście wiedzieć i wiem też, że powinienem powiedzieć wam o tym wcześniej, ale... nie mogłem. Teraz Nim jest w niebezpieczeństwie i... musi zamieszkać w obozie- Powiedział.
- Gdzie ona teraz jest?- Spytałem, zaskakująco spokojnym i opanowanym głosem. Wtedy zza drzewa wyszła mała blondynka o niebieskich oczach. Do Posejdona nie była jakoś podobna, a przynajmniej nie z wyglądu. Bardzie wyglądała mi na córkę Jasona, ale dobra.
- Hej- Powiedziałem lekko się uśmiechając. Dziewczynka się bała, a moja siostra i kuzyni chyba wciąż nie mogli się otrząsnąć, a Posejdon wyglądał na przerażonego, delikatnie mówiąc.
- Hej- Odpowiedziała słodkim, dziecięcym głosikiem.
- Mam na imię Percy i...- Głos mi się załamał. Chyba wciąż byłem w szoku.
- I...?- Spytała.
- No i... i jestem twoim przyrodnim bratem- Powiedziałem. Na początku zrobiła wielkie oczy, ale później przytuliła mnie! Naprawdę małe dzieci są bardzo ufne. Będę musiał pilnować młodej, a za cztery miesiące i małej Connie, znaczy się Jessi.
- Mam na imię Nim. Zaopiekujesz się mną?- Spytała. Spojrzałem na Posejdona, który energicznie kiwał głową, żebym się zgodził. Spojrzałem na swoich przyjaciół, którzy również kiwali głowami.
- Tak. Pewnie, ale nie sam. To Kamila, Thalia i Jason, również twoje przyrodnie rodzeństwo- Powiedziałam pozostali otoczyli młodą i zaczęli z nią gadać, przytulać ją. Ona co jakiś czas zerkała na mnie. Chyba jestem jej ulubionym braciszkiem. Razem z Posejdonem poszliśmy pogadać na stronie. Byliśmy na widoczności, ale nikt nie mógł nas usłyszeć.
- Percy, nawet nie wiem jak ci dziękować, że tak zareagowałeś. Przyjąłeś ją i zaangażowałeś też w to jej rodzeństwo
- Spoko. Czemu nie powiedziałeś nam wcześniej?
- Bałem się waszej reakcji. Percy, gdybym powiedział prawdę o Nim, musiałbym powiedzieć też prawdę o Kam i Jasonie. Ty od roku wiedziałeś o świecie mitologicznym. Był zakaz kontaktowania się ze swoimi śmiertelnymi dziećmi, a i sam do końca nie znałem całej prawdy, a o Nim... dowiedziałem się tydzień temu. Znalazłem ją i zabrałem tu. Nie mogę się nią teraz zająć. Podobno istnieje jakaś przepowiednia mówiąca, że mała jest w wielkim niebezpieczeństwie...
- Ale jedno z nas ją uratuje...?
- Tak... skąd to wiesz?
- Bo będę to ja... Nie chcę o tym rozmawiać, ale teraz przepowiednia i rozmowa z wyrocznią mają sens. Teraz jeszcze młoda tak na mnie reaguje- Powiedziałem pokazując głową na Nim, która ciągle mnie obserwowała, jakbym miał jej uciec i zostawić ją.
- Nie mam pojęcia co wiesz, ale uszanuję twoją decyzję i nie będę wnikać. Percy, mam do ciebie prośbę. Ona ma zaledwie trzy lata, no... trzy z kawałkiem. Nie chcę by sama łaziła po obozie. Tobie ufa najbardziej i...
- Pewnie, że się nią zajmę. Jeśli Ann się zgodzi może nawet u nas zamieszkać- Powiedziałem.
- Dzięki, jesteś najwspanialszym synem i bratem jaki istnieje- Powiedział mój ojciec. Wyglądał jakby mu się śpieszyło.
- Idź, zajmę się nią
- Dzięki- Odpowiedział i rozpłynął się. Podszedłem do pozostałych. Nim od razu mnie objęła.
- Zostaniesz ze mną i nigdy nie opuścisz?- Spytała. Nie mam pojęcia dlaczego, ale w jej oczach zbierały się łzy.
- Pewnie. Choć poznasz pozostałych
- Mam więcej rodzeństwa?- Roześmiałem się i wziąłem ją na ręce.
- Nie..., a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo- Powiedziałem.
- Raczej nie masz. Zaprowadzimy cię do obozu i zapoznamy cię z przyjaciółmi, a raczej rodziną. Wiesz, wszyscy jesteśmy tu jedną, wielką, szczęśliwą rodziną- Powiedziała Kamila. Jason i Thalia wciąż byli zamyśleni. Pewnie się zastanawiali czemu ich mama nic im nie powiedziała. Posejdon dopiero się dowiedział, a przynajmniej tak twierdzi.
- Nim, gdzie się wychowywałaś?- Spytał Jason.
- Mieszkałam w jakiejś jaskini. Opiekowały się mną nimfy pobliskich dwóch rzek. Teraz przyszedł po mnie tata i tu zaprowadził
- Poznałaś kiedyś mamę?- Spytała Thalia. Wszyscy mieliśmy spokojne i delikatne głosy. Nie chcieliśmy jej wystraszyć.
- Nie- Odpowiedziała i wtuliła się we mnie. Nie mieliśmy pojęcia co mamy zrobić. Tajną drogą, ruszyliśmy do wielkiego domu.
- Percy, jak ty znalazłeś te skrytki i ile ich jest?- Spytała moja kuzynka. Młoda chyba przysnęła.
- Przypadkiem i jest ich dużo. Jak tylko znajduję nową od razu informuję o tym Chejrona- Odpowiedziałem. Byliśmy na miejscu. Znajdowali się tam koordynator, Ann i pozostali. Wszyscy wlepili w nas wzrok. Chyba spodziewali się, że Posejdon chce nas wysłać do Tartaru, ale widok Nim na moich rękach... ich miny były bezcenne. Nawet Chejrona.
- Posejdon właśnie nam oświadczył, że mamy siostrę, wspólną siostrę- Powiedziała Thalia, bo nikt nie raczył zadać jakiegokolwiek pytania.
- Co?!- Clarisse tylko tyle zdołała powiedzieć, a raczej krzyknęła przez co młoda się obudziła. Dzięki Clar!
- To co słyszałaś. Nim ma trzy lata. Jest córką Posejdona i mojej, naszej mamy. Jej ojciec dowiedział się o niej tydzień temu, a matka...
- Wychowywała się w jaskini. Opiekowały się nią nimf dwóch pobliskich rzek. Kiedy Posejdon się o niej dowiedział zabrał ją tutaj- Dokończyła Kama, bo Thalia na wspomnienie o matce zrobiła się dziwna.
- Rozumiem. Może oprowadzicie małą po obozie. Ja, Ann i Percy musimy porozmawiać- Odezwał się koordynator. Kiedy wszyscy odeszli mogłem w spokoju opowiedzieć im wszystko. Oczywiście przemilczałem to co ja wiem, rozmowę z wyrocznią. Nim doszedłem do tematu miejsca zamieszkania Nim (Jak to dziwnie brzmi) Ann się odezwała.
- Może mała zamieszka u nas?
- Właśnie miałem cię o to zapytać- Powiedziałem.
- No... to postanowione. Zmykajcie i chyba będziecie musieli iść na zakupy- Odezwał się koordynator.
- Na szczęście jej ojciec jest bardzo hojny- Odpowiedziałem. Posejdon dał mi sporo kasy, zarówno śmiertelników jak i drachm. Po chwili jechaliśmy już do sklepu. Na szczęście mieliśmy w domu większy fotelik.

*Annabeth*

Nim jest taka słodka. Kiedy na nią patrzę, nie mogę uwierzyć, że za cztery miesiące będzie spędzała czas z moją córką. Nie mogę się już doczekać! Teraz jedziemy na zakupy, bo mała nie ma żadnych ubrań. To aż niesamowite, że ona tak bardzo kocha Percy'ego. Dobra, wiem, że są rodzeństwem, ale przyrodnim, a mała zna go zaledwie od niecałej godziny! Jest mała i ufna, zbyt ufna.
- Annie, jak się czujesz?- Spytał mój mąż.
- Dobrze kochanie, po prostu mała wciąż daje mi popalić- Powiedziałem.
- Ciociu...?- Zaczęła Nim. Już miałam się wtrącić i powiedzieć, że teoretycznie jestem jej szwagierką, ale postanowiłam jej na razie nie mieszać.
- Nim, Annie to taka jakby twoja siostra. Tylko nie aż tak zabawna, a w jej towarzystwie czujesz się głupio- Odezwał się przez ramię Percy.
- Patrz na głowę Drogomóżdżku!- Powiedziałam i wszyscy wybuchli śmiechem.
- Mam patrzeć na głowę?- Spytał mój mąż i zaczął dotykać i próbować patrzeć na swoją głowę.
- Patrz na drogę Glonomóżdżku i trzymaj ręce na kierownicy!- Krzyknęłam, bo niebezpiecznie zaczęliśmy przyśpieszać i wchodzić na drugi pas. Na szczęście chłopak się opanował i zapanował nad kierownicą. To był miły dzień. Kiedy wracaliśmy mała zasnęła i kiedy wysiadaliśmy Percy zaniósł ją na rękach do domu. Spała w pokoju przeznaczonym dla naszej córki jak już podrośnie. Położyłam się z moim mężem na łóżku.
- Nie mogę się doczekać Con...Jessi- Powiedział.
- Percy... dlaczego wybrałeś imię Connie?- Bardzo mnie to intrygowało.
- To dość... osobiste
- Proszę, powiedz...- Widziałam jak walczy ze sobą czy powiedzieć mi, czy nie. W końcu westchnął.
- Kiedyś miałem kuzynkę. Miała na imię Connie. Jej ojcem, był brat mojej mamy, ale nie Drago, zwykły śmiertelnik, który nie wiedział nic o magicznych, mitycznych światach. Była trzy lata starsza ode mnie. Była dla mnie jak siostra. Kiedy zniknęłaś, uciekłaś z domu i Grover zaczął cię szukać, zostałem sam. Connie została wtedy zabita przez potwora. Wyjechała z ojcem na wakacje, jej matka zmarła przy porodzie. Kiedy jechali do hotelu, zaatakował ich Minotaur. Rozszarpał ich na strzępy. Widziałem to, słyszałem ich krzyki, ale nie mogłem zareagować. Wtedy nic nie wiedziałem o świecie mitologicznym, po prostu siedziałem schowany w przyczepie. Miałem siedem lat, Connie dziesięć. Nie była herosem. To nie on przyciągnęła Minotaura, nie jej ojciec, zrobiłem to ja. To tak jakby ją zabił, wydał wyrok, zdradził... od tamtej pory każdego dnia, każdej noc, myślałem tylko o niej, a kiedy dowiedziałem się prawdy, gdy rozpoznałem na wzgórzu tego potwora. Nie byłem w stanie się powstrzymać, chciałem żeby zapłacił za śmierć wujka, kuzynki i mamy. Niestety nie miałem pojęcia co mam zrobić, przeżyłem fuksem, myślę jednak, że to Connie mi pomogła, nie wiem jak, ale wiem, że mi pomogła. Bardzo ją kochałem i tęsknie za nią. To dlatego jak byliśmy w Hadesie, by odnaleźć moją mamę, ja rozglądałem się dookoła, miałem nadzieję, że ją zobaczę, ale... no cóż...
- Percy, zmieniam decyzję, chcę żeby nasza córka miała na imię Connie. Strasznie mi przykro, że mnie przy tobie nie było, a na dodatek zabrałam ci kumpla. Przeze mnie zostałeś sam w tak trudnej chwili. Przepraszam...- Widziałam w jego oczach łzy, w moich też były. Nie wiedziałem przez co on przeszedł. Uciekłam z domu, zostawiłam go i to przez ze mnie Grover również zostawił Percy'ego. Musiał przechodzić prawdziwe piekło. Przytuliłam się do niego, a on wtulił się we mnie. Poczułam delikatne kopnięcie i w tej samej chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę- Powiedziałam. Do pokoju weszła mała blondynka, była blada i drżała. Wyglądała na przerażoną. Percy natychmiast zerwał się z łóżka i podbiegł do swojej siostry. Dziewczynka się w niego wtuliła i rozpłakała.
- Ciii... nie płacz. Co się stało?- Nigdy nie słyszałam takiej czułości, troski, delikatności i uczciwości w jego głosie, chyba w żadnym głosie, jak do tej pory. Czułam, że mogę mu powiedzieć wszystko, nawet coś o czym nie miałam pojęcia. Każdy mój sekret, tajemnicę. To było silniejsze niż czaro-mowa.
- Miałam koszmar- Powiedziała cicho, wciąż płacząc. Percy wziął ją na ręce i zaniósł do naszego łóżka. Wtuliliśmy się w nią, a ona w nas. Powoli się już uspokajała.
- Co ci się śniło, myszko?- Spytał chłopak

6 komentarzy:

  1. Świeeeeeeeeetny!!! A pomysł z tą małą- przeuroczy. I jeszcze Glonomuzg.... Przeswetaśne

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Postaram się dodać nowy rozdział do środy. Pozdrawiam
    ~Nati~♥💜♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z pozostałymi :"Jesteś genialna" x 1000000000000000

    OdpowiedzUsuń