*Percy*
- Spadałam w otchłań. Ściany, były idealnie gładkie, nie dało się ich złapać. Wszystko było ciemne, mrok, świst. Bałam się. Obok mnie ktoś leciał, ta osoba, była wpółprzytomna, umierała. Spadaliśmy tak długo... kiedy zaczęliśmy zbliżać się do dna usłyszałam krzyki, płacz, szepty... Mówiły, że życie nie ma sensu, że życie to rozpacz, udręka... kiedy byliśmy już blisko dna, wyczułam wodę, później się obudziłam- Powiedziała płacząc i przytuliła się mocniej.
- Nim, to się nie musi wydarzyć, to tylko sen, koszmar. Nie bój się- Powiedziałem, głaszcząc ją delikatnie po jasnych włosach. W końcu się uspokoiła i zasnęła, obejmując mnie i Ann, swoimi małymi rączkami.
- Percy, myślisz, że...
- Nie martw się tym. Połóż się i śpij kochanie- Odpowiedziałem. Moja żona przytuliła się do mnie i zasnęła. Tej nocy ciągle się budziłem, wiedziałem, że to ja spadałem ze swoją siostrą. Kiedy tylko zamknąłem oczy, śnił mi się ten sam koszmar, co Nim. Rano, około czwartej, razem z młodą, która również prawie nie zmrużyła tych swoich uroczych, błękitnych oczu, poszedłem do kuchni. Zrobiliśmy sobie niebieskie omlety. Zjedliśmy i zaczęliśmy się bawić zabawkami. Było naprawdę fajnie, nie mogę doczekać się kiedy będę miał swoją córkę, Connie. O godzinie dziewiątej poszliśmy obudzić Ann.
*Annabeth*
Obudziłam się za pięć dziewiąta. Byłam sama, ale słyszałam ciche szepty dochodzące z przyszłego pokoju mojej córki. Nagle drzwi się lekko otworzyły. Do sypialni weszli Percy i Nim. Położyli się na łóżku.
- Jak się spało, kochanie?- Spytał mój mąż. Razem z małą mieli leciutko podkrążone oczy. Chyba nie spali całą noc.
- Dobrze, ale wy chyba w ogóle nie spaliście- Odpowiedziałam. Niebieskooka zasnęła.
- Choć- Poszliśmy do jadalni, gdzie czekało na mnie pyszne śniadanie. Pocałowałam swojego chłopaka i zaczęłam jeść.
- Percy, jesteś zmęczony, idź spać
- Nie kochanie, wszystko w porządku. Jak się czujesz?
- Dobrze. Pyszne śniadanie
- Nic wielkiego. Kocham cię
- Kocham cię
*Denis*
- Nadszedł czas bracie. Nim dotarła do obozu. Im mniej zdąży się nauczyć tym lepiej. Niedługo urodzi się dziecko dwóch herosów i doskonale wiesz, że to oznacza niebezpieczeństwo, zarówno dla nas jak i wszystkich. Dzieci Wielkiej Trójki przeszły przejście i są potężniejsze od bogów. Ich jest szóstka i są w stanie zniszczyć wszystko, gdyby tylko chcieli. Nie możemy tracić czasu
- Siostro, musimy poczekać do narodzin dziecka
- Po co?!
- Oni będą chronić tego dziecka! Wiemy to. Wtedy zaatakujemy
- Można do tej pory zlikwidować Jacksona i siostrę czwórki z szóstki dzieci Wielkiej Trójki
- Dobrze, trzeba więc wszystko zaplanować. Nie możemy się zdradzić, bo wiemy, że oni o nas już wiedzą- Powiedział Drago. Wyszłam z pomieszczenia. Na korytarzu spotkałam Hugo.
- Cześć, coś się stało?- Spytał chłopak.
- Drago się stał, a co?
- Co tym razem?- Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam się mu zwierzać.
- Poczekaj, nie tutaj- Przerwał mi i poszliśmy do pokoju, w którym nikt nas nie mógł usłyszeć.
- Wiesz... to nie tak, że chciałam być po tej "ciemnej stronie mocy". Przez całe życie walczyłam przeciwko potworom. Broniłam ludzi, karałam za zdradę, a teraz? To wszystko przez Dragona! Byłam najmłodsza z całego rodzeństwa! Dla Dragona, byłam kulą u nogi, która przydała się, kiedy mu odbiło. Sally zawsze traktowała mnie jak przyjaciółkę, miałam w niej oparcie, zawsze. Kiedy skończyłam szesnaście lat, moja siostra miała już siedmioletniego syna no i... córkę, o której nie wiedziała. Ona miała wtedy dwadzieścia siedem lat, a Drago trzydzieści. Mój brat zaczął dziwnie się zachowywać, zdradził. Miałam wtedy chłopaka, kochałam go. Drago wiedział jak to wykorzystać. Porwał Toma, a mi powiedział, że chłopak przeszedł na jego stronę. To było dziesięć lat temu. On go zabił, zamordował! A ja go kochałam, byłam z nim w ciąży! Kiedy mój brat się o tym dowiedział, wpadł w szał. Zabił moją malutką córeczkę! Zamordował ją na moich oczach!- Wpadłam w histerię. Dobra, mam dwadzieścia sześć lat, a Hugo jest ode mnie pięć lat młodszy, ale... ten chłopak mnie rozumie, lubię go. Poczułam silne ramiona, które mnie objęły.
- Nie wiedziałem. Dlaczego nie odwróciłaś się od niego? Czemu nie wróciłaś?
- Gdzie miałam wrócić? Hugo jestem zdrajczynią, myślisz, że kogokolwiek obchodzi to, czy zdradziłam, dlatego, że Drago mnie okłamał, czy dlatego, że tego chciałam. Jestem wygnana i jak tylko inni mnie zobaczą, zabiją mnie!
- Denis... Jeśli cię wysłuchają, zrozumieją
- A kto będzie chciał mnie wysłuchać? Właściwe, to nie rozumiem, dlaczego tu jesteś?
- Jestem synem Tartar'a
- Co?!
- To co słyszałaś! Ojciec zgwałcił moją matkę, a ona od razu po TYM zmarła. W niewiadomy sposób powstałem ja. Myślisz, że ktokolwiek, by mnie zaakceptował? Wrzuciliby mnie w otchłań! Zawsze byłbym zdrajcą! Obcym!
- Hugo ja... nie wiedziałam. Wiesz... zostaniemy z tym razem. Jeśli ty spróbujesz się ujawnić, to i ja odejdę od Dragona
- Stoi, ale zrobimy to razem
- Tylko razem- Powiedziałam. Nasze twarze niebezpiecznie się zbliżyły i... pocałowaliśmy się!
*Percy*
Po śniadaniu poszliśmy po Nim. Mała już nie spała. O jedenastej byliśmy już w obozie. Obozowicze witali nas i zaczepiali młodą.
- Jak się ma nasza mała siostrzyczka?- Podeszli Thalia, Jason i Kamila.
- Dobrze- Odpowiedziała Nim.
- A jak się ma mój kochany braciszek?
- A jak się ma moja kochana siostrzyczka?- Spytaliśmy się z Kamą w tym samym czasie.
- Oj przestańcie!- Thalia, była w złym humorze.
- Słyszałeś?- Spytała moja bliźniaczka. Zawsze pytaliśmy się o to jednocześnie, ale ja również nie miałem ochoty na żarty.
- Percy, dobrze się czujesz? Co się stało?- Spytała lekko przerażona Kam.
- W porządku...
- Ta- Prychnęła moja siostra. Dzieci Zeusa/Jupitera zabrały Nim, a moja bliźniaczka i żona poszły się przejść. Postanowiłem pójść na arenę. Ooo akurat znajdowała się tam tylko Clarisse.
- Hej!- Krzyknąłem.
- Siema Glonie, chcesz oberwać?!
- Clar, jak ty mnie dobrze znasz! Muszę się odstresowa... poćwiczyć
- Co ty ukrywasz Jackson?
- Nic!
- Wyciągnę to z ciebie, choćbyś miał zaraz potem zginąć!- Córka boga wojny rzuciła się na mnie ze swoją elektryczną włócznią. Muszę przyznać, gdy tylko zaczęła biec w moją stronę, zacząłem uciekać. No co? Ona jest ode mnie dwa lata starsza, a z tą włócznią miałem kiedyś bliski kontakt i nie chcę znowu nią oberwać.
- I tak cię dorwę Jackson!- Szybko chwyciłem jakąś tarczę. Wiedziałem, że ona mnie nie zabije, ale może mnie ciężko zranić. Wiedziałem jednak, że przed nią nie ucieknę. Nie chciałem się kryć! Stanąłem w miejscu gotowy do obrony.
- Ha, ha, ha- Clarisse wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Walnęła swoją elektryczną włócznią w tarczę. Momentalnie straciłem czucie w lewej ręce i upadłem na kolana.
- Gadaj!
- Nie!- Powiedziałem. Nasze bronie się skrzyżowały. Wszędzie dookoła leciały iskry. Oboje walczyliśmy i nikt nie chciał zrezygnować. Będziemy walczyć do końca!
Suuuuuuuper!!!! Tylko czemu taki krótki? :-( I kiedy następny? ??
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą. Oniemiałam kiedy next
OdpowiedzUsuń