wybrańcy

wybrańcy

sobota, 23 maja 2015

rozdział 60 "Super, świrnięta, przyrodnia siostra, Bogini sztormów, atakuje nasz okręt, zajebiście!" cz.2

*Percy*

Kiedy spojrzałem wilkiem na moją siostrę, od razu się uspokoiła.
- Percy,  braciszku ja mam Cię porwać, a nie puszczać- Powiedziała Kymopoleja.
- Kto Ci kazał mnie porywać? I kogo jeszcze?- Spytałem.
- Och! Tylko Ciebie i... może w dodatku twoją siostrę. Polybotes obficie mnie wynagrodzi. Gaja i Uranos również
- Gaja i Uranos? Czy oni nie...?
- Głupcze! Gaja się budzi! Uranos powstaje! Myślisz, że dlaczego chcą mieć najpotężniejszych herosów?! Nie długo zajmą się pozostałymi dziećmi wielkiej trójki, ale chcą zacząć od najpotężniejszych z najpotężniejszych! Czyli od Ciebie i Jazona!
- Jasona!- Krzyknął Jason. Był zły, ale i znudzony jakby ciągle przekręcano jego imię.
- Może Ciebie też porwę? O tak Bogowie mi to wynagrodzą!
- Powiedziałaś, że Gaja i Uranos powstają. Kiedy i jak chcą to zrobić?- Lata z Ann mnie nauczyły jak odwlekać chwilę i przy okazji dowiedzieć się najważniejszych informacji. Skoro ona śpi, to zadanie należy do mnie.
- Gaja odrodzi się za miesiąc. W Rzymie oczywiście. Potrzebuje do tego krwi, twojej krwi mój braciszku
- Czemu mojej krwi?
- Twoja mamusia ci nie powiedziała? Nie będę, więc zdradzać jej sekretów. Twoja siostrzyczka się nadaje, ale to ty jesteś najpotężniejszy
- O czym ty gadasz?
- Dowiesz się w swoim czasie
- A Uranos?- Spytał Jason. Byłem w szoku. Co moja mama miała przede mną ukrywać?
- On odrodzi się po Gai. Potrzebuje jej i... Chwileczkę ja wam się tu zwierzam, a miałam porwać swoje rodzeństwo!
- Mam lepszy pomysł- Powiedziałem.
- Jaki?
- Zostawisz nas w spokoju lub zginiesz, wybieraj!
- Porwę was!- Skoczyłem na nią z orkanem. Wiem to moja siostra, ale jakoś nie specjalnie się tym przejmowałem. Odparowała mój pierwszy cios i zaatakowała. Muszę przyznać, że walczyła całkiem dobrze. Nie zorientowałem się kiedy znaleźliśmy się na dnie oceanu. Kymopoleja walczyła jakimś mieczem przypominającym bardziej włócznie, nigdy nie widziałem podobnego. Po paru minutach zadałem ostateczny cios i moja siostra rozsypała się w pył. Wypłynąłem na powierzchnie i niezgrabnie wtoczyłem się na statek.
- Percy nic Ci nie jest?- Annabeth objęła mnie mocno.
- W porządku, ale czemu mi nie pomogłaś?
- Drzwi się zatrzasnęły i nie mogłam wyjść- Powiedziała.
- Spoko- Uśmiechnąłem się wyobrażając sobie zatrzaśniętą Ann. Pewnie mógłbym się nauczyć tony starożytnych przekleństw.
- Co się stało?
- Może pogadamy w mesie- Powiedziałem. Parę minut później siedzieliśmy przy długim stole i jedliśmy spóźnione śniadanie. Piper i Josh wyszli z infirmerii, więc mogliśmym opowiedzieć wszystkim co się stało. Kiedy ja i Jason skończyliśmy opowiadać. Odezwała się Ann.
- Nie rozumiem. Czemu akurat wy? Co wasza mama mogłaby ukrywać?- Spytała patrząc na mnie i Kamilę.
- Nie wiem, ale... pamiętacie jak trzeba było przetoczyć ci krew? Apollo mówił, że jest inna, wyjątkowa, że nikt takiej niema- Odezwała się moja siostra. Owszem była taka sytuacja, ale nie wiele z tego pamiętam. To było nie dawno, ale ja pamiętam tylko ból, cierpienie i koszmary.
- Racja, trzeba to sprawdzić, a do tego czasu musicie uważać- Powiedziała Emilii.
- A później?- Odezwałem się z siostrą.
- A później zależy. Albo zamkniemy was na klucz, albo schowamy gdzieś i ukryjemy, może trzeba będzie was zlikwidować?. Zależy czego się dowiemy- Powiedział Leo.
- Leo!- Krzyknąłem z Kamą. Ona się wkurzyła za to co powiedział, ja miałem inny powód.
- No co?- On naprawdę jest ślepy, a moja siostra już miała mu coś wygarnąć, ale wskazałem za jego plecy. Chłopak w końcu się odwrócił.
- Aaa... Spoko ominiemy je- Powiedział.
- Leo, wyłączyłeś autopilota!- Krzyknęła Kamila. Leo przeklinając wybiegł z mesy.

*Hugo*

- Świetnie! Ryzykowaliśmy tyle, by porwać tych herosów, wysłuchaliśmy się masy przekleństw, a to wszystko po co?
- Skąd mogłyśmy wiedzieć, że tak to się skończy?- Spytała tym swoim denerwującym głosem Violetta. Ich głupota mnie powala. Mam ochotę je udusić, zabić, cokolwiek, bym już nie musiał się z nimi użerać.
- To chyba oczywiste! Jeszcze musiałyście ich zamknąć na wyspie Polybotesa, prawda?!
- To było najlepsze miejsce, żeby...- Zaczęła Isabel, ale jej przerwałem.
- Do cholery! Przecież oni szukali tylko pretekstu, żeby córka Ateny nie uczestniczyła w misji uwolnienia ich! A przez was rodzeństwo Jacksonów również w niej nie uczestniczyło!
- Dobra, dobra mamy inny plan...
- Nie! Nie będę was już słuchał! Wynoście się! Rozmowa zakończona!- Wrzasnąłem i wyszedłem z sali. Coraz częściej zastanawiam się, czy nie powinienem się ujawnić... nie, nie mogę. Zabiliby mnie lub zamknęli gdzieś jak Styks lub uwięzili na wyspie jak Kalipso. O nie! To wszystko przez Olimpijczyków! Chociaż... teraz się zmienili... nie ogarnij się Hugo, nie możesz tak myśleć.Bogowie się nie zmieniają, nie zmienili. Są milsi dla swoich dzieci, innych bóstw. Nikt jednak nie uwolnił Kalipso, Styks i wszystkich innych. Ja? Ja nie powinienem istnieć! Moja jedyna nadzieja w Uranosie i Gai. Wątpię jednak, by dotrzymali słowa. Myślę, że zaczynam kibicować Jacksonowi... Ogarnij się [cenzura]!

*Annabeth*

Leżałam na łóżku z Percym i oglądaliśmy jakiś film. Szczerze, to film był koszmarny, ale Percy był nim zachwycony. Wtuliłam się w swojego męża. Moja i jego prawa ręka leżała na moim brzuchu. Nagle poczułam delikatne kopnięcie naszego maleństwa. Spojrzałam na Percy'ego. On też to poczuł.
- Nasza mała księżniczka będzie powalała każdego chłopaka z kopyta- Uśmiechnął się.
- Albo będzie ON świetnym piłkarzem- Odpowiedziałam mu.
- Annie, przerabialiśmy to, to dziewczynka
- Udowodnij
- Udowodnię za pięć miesięcy- Odpowiedział uśmiechając się.
- Skąd masz pewność, że to dziewczynka?- Zżerała mnie ciekawość, skąd on to wie?
- Popatrz- Powiedział i położył mi rękę na brzuchu. Poczułam jak coś się we mnie przekręca.
- Annie... jestem synem Posejdona. Mam nadzwyczajną intuicję, jak nie wierzysz zapytaj Jasona. Jeśli chodzi o ciążę, była to intuicja, ale jeśli chodzi o płeć, były to WODY płodne, w który pływa nasza córka
- Czekaj, to znaczy, że...
- Ja to czuję, po prostu. Nie mów tego nikomu. Dowiedziałem się tego no... to mój pierwszy raz jak to robię. A tak poza tym chcę się troszeczkę podroczyć z Apollem- Byłam w szoku. On potrafi tyle rzeczy, a ja? No... teraz przynajmniej wiem, że musimy szukać rzeczy dla dziewczynki.
- Spoko, nic mu nie powiem- Pocałowałam go.
- Kocham Cię- Powiedzieliśmy jednocześnie.

* Thalia*

Leżałam z Nickiem i oglądaliśmy horror. Byliśmy w siebie wtuleni. Jedliśmy popcorn i piliśmy colę (zwykłą nie dietetyczną Pana D.).
- Afrodyta się odczepiła- Powiedział Nico.
- Nareszcie- Odetchnęłam z ulgą. Jeszcze jedna wiadomość od tej Bogini, a nie wyrobiłabym psychicznie. Zaczęłam rozumieć Percy'ego i Ann. Nagle zrobiło mi się nie dobrze. Poczułam olbrzymi ból brzucha.
- Thalia, co się stało?- Spytał troskliwie Nico. Skuliłam się w kłębek, trzymając za brzuch. Chłopak wziął mnie na kolana i zaczął delikatnie kołysać. Po paru minutach wszystko wróciło do normy.
- Już dobrze- Powiedziałam, ale mój głos wskazywał na coś zupełnie innego.
- Co się stało?- Spytał troskliwie nie przestając mnie kołysać.
- Nie wiem. Nagle zrobiło mi się niedobrze, poczułam straszny ból brzucha...
- Kiedy wrócimy, Apollo powinien cię zbadać
- Nico, co jeżeli...
- Wątpię, ale jeśli to prawda, poradzimy sobie. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Jakieś zatrucie czy coś
- Też mam taką nadzieję- Powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka.

1 komentarz: