wybrańcy

wybrańcy

wtorek, 10 marca 2015

rozdział 36 " Ataki i już wiem co jej dolega"

*Annabeth*

Percy spał tak słodko. Ten chłopak strasznie się zmienił w te wakacje. Czasami go nie poznaję, ale mówi to dziewczyna, która sama siebie nie poznaje.
- Hej, która godzina- Ziewnął zaspany Percy. Spojrzałam na zegarek przy łóżku.
- Spokojnie 15.30- Oznacza to, że spaliśmy godzinę. Mój narzeczony, był widocznie wyczerpany. Ciągle ziewał i przecierał oczy... co jakiś czas kręcił głową.
- Percy...w porządku?
- Strasznie kręci mi się w głowie- Powiedział i położył głowę, zamykając oczy. Przyjrzałam mu się i zobaczyłam, że jest strasznie blady i chyba ma gorączkę. Położyłam mu rękę na czole.
- O Bogowie!- Aż cofnęłam rękę. Jego czoło, dosłownie, parzyło. Chłopak, nie otwierał oczu. Zrobił się zielonkawy.
- Percy...?- Spytałam i zaczęłam gładzić chłopaka po głowie. Poczułam, że drży.
- Zimno mi- Szepnął cichutko.
- Poczekaj chwilkę- Szybko poszłam po jakieś koce. Znalazłem ze cztery w szafie i przykryłam nimi Percy'ego. Koce, były naprawdę grube i ciepłe. Chłopak niestety zaczął szczękać zębami, a jego usta zrobiły się sinawe. Usłyszałam, że ktoś puka.
- Proszę- Powiedziałam. Do pokoju wszedł Posejdon i Apollo. Dzięki Bogom.
- Coś jest nie tak- Powiedziałam, Bogowie podeszli bliżej.
- Zdecydowanie nie tak- Powiedział Posejdon.
- Znów trzeba go zabrać do szpitala?- Spytałam retorycznie, co było oczywiste. Po godzinie pod salą, w której Apollo badał Percy'ego, Bóg wyszedł.
- I...?- Spytał Posejdon.
- Już wszystko w porządku...- Film mi się urwał i osunęłam się na ziemię.

*Apollo*

- Co się z nimi dziś dzieje?!- Powiedziałem, kiedy Annabeth zemdlała. Oczywiście, szybko przeniosłem ją do sali obok i zbadałem. Chyba podejrzewam co jej jest. Po paru minutach moje podejrzenia okazały się...

*Percy*

Obudziłem się...cholera! To był szpital na Olimpie! Myślałem, że zaraz rozwalę te idealnie białe ściany, ale...byłem wyczerpany. Czułem się tak jakbym miał jakąś mega grypę.
- Jak się czujesz?- Do sali wszedł Apollo. Był jakoś dziwnie uśmiechnięty, radosny.
- Jakbym miał mega grypę i jakieś 40 stopni.
- A wiesz, że masz "mega grypę i jakieś 40 stopni"?- Spojrzałem n niego pytająco i z niedowierzaniem. Dziś rano, po południu, byłem zdrowy! Nie mogłem dostać mega grypy w godzinę! Prawda?
- Percy...- Zaczął Apollo. Już mu troszkę uśmieszek zszedł.
- To, był taki atak. One mogą się powtarzać, ale wtedy musisz dostać szybko leki. Czas ma znaczenie...
- Dlaczego, czas ma znaczenie?
- Ponieważ... jeśli nie dostaniesz lekarstw w ciągu 12 godzin, mogą pojawić się trwałe urazy. Jeśli... w ciągu doby nie dostaniesz lekarstw... tylko Hades będzie mógł Ci jakoś pomóc.
Nie mogłem uwierzyć. Dziś rano byłem zdrowy, a teraz dowiaduję się o jakiś atakach? Chyba wiem po czym to.
- To przez...
- Tak. Za drugim razem, był to atak, ale miał zwiększoną moc, przez to, że był tam Polybotes- Na dźwięk tego imienia aż się wzdrygnąłem.
- Ale mam też znakomitą wiadomość!- Powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Niech zgadnę Ann jest w ciąży?- Spytałem.
- Skąd to do licha wiesz??!-  Apollo, był w szoku.
- Intuicja- Powiedziałem, na co on parsknął śmiechem.
- A tak na serio?
- Podejrzewałem to od dłuższego czasu. Jakieś trzy tygodnie- Powiedziałem, na co on zrobił wielkie oczy.
- Skąd to wiesz?!
- Co?
- No to, że Annabeth jest w trzecim tygodniu ciąży!- Apollo, bardzo chciał się tego dowiedzieć.
- Od dwóch tygodni zachowuje się bardzo...zmiennie- Powiedziałem co było prawdą.
- To skąd te trzy?
- No od razu, to objawów nie ma- Powiedziałem. On zaczął się śmiać.
- Ta twoja "intuicja" jest prawdziwa. Annabeth tu zaraz przyjdzie. Wracając do Ciebie. Kręci Ci się w głowie?- Spytał.
- Trochę...
- Rozmazuje Ci się obraz?
- Trochę...- Apollo popatrzył na mnie. Dotknął ręką mojej głowy. Od razu obraz mi się wyostrzył, a świat stanął w miejscu.
- Ta... " trochę..."- Powiedział, sarkastycznie Apollo.
- Masz jeszcze gorączkę, ale powoli spada.
- Jak długo...
- Czekałem na to pytanie, gdybyś go nie zadał pomyślałbym, że to nie ty. Nieprzytomny byłeś dokładnie godzinę. Właśnie. Jeśli atak trwa np. godzinę to nieprzytomny będziesz dwa razy dłużej, czyli dwie godziny. Ten atak trwał pół godziny, więc spałeś godzinę.
- Rozumiem...
- Jakby coś się działo, naciśnij ten guzik- Powiedział, wskazując na czerwony guzik w ścianie.
- Hej, jak się czujesz?- Spytała, Ann.
- Kiepsko, ale jak ty się czujesz?- Spytałem. Przytuliła mnie tak mocno, że jęknąłem.
- Wybacz... Czuję się dobrze, ale...- Położyła rękę na brzuchu.- To jeszcze nie czas- Powiedziała.
Doskonale ją rozumiałem.
- Annie, zostaje nam tylko zabić naszych boskich rodziców i będziemy szczęśliwi- Powiedziałem, a ona się uśmiechnęła. Musiałem zostać na obserwacji jeszcze dwie godziny. Szybko zleciało.
- Jak będziesz miał atak, naciśnij to. Na pewno szybko się zjawię- Powiedział i dał mi do ręki pudełeczko. W środku, był czerwony guzik. Pożegnaliśmy się z Apollem i wróciliśmy z Posejdonem do jego pałacu. Muszę przyznać, kiedy tylko wszedłem do pokoju. Walnąłem się na łóżko i zasnąłem.

* Annabeth*

Percy od razu zasnął. Nie dziwie się mu. Kurczę, jakie ataki? Mam nadzieję, że już się to nie powtórzy. Teraz muszę być przy nim cały czas. Jest jeszcze jedna sprawa. Jestem w ciąży! Ja i Percy mamy tylko siedemnaście lat! No... w sumie to nawet fajnie, ale nie w tym wieku! Tylko co teraz będzie? Gdzie zamieszkamy? Musimy przecież mieszkać razem. Tylko gdzie? Dobrze, że będziemy tu jeszcze dwa tygodnie. Później  obóz. Przecież będę w tedy w piątym tygodniu. Jak Chejron się dowie to nie będę mogła trenować! O Bogowie! I co teraz będzie?!
- Annabeth, możemy pogadać?- Usłyszałam Posejdona. Poszłam za nim do jakiegoś pokoju obok. W pomieszczeniu, była też Atena.
- Mama?!- Spytałam zaskoczona.
- Nareszcie- Powiedziała i mnie przytuliła.
- Co, nareszcie?- Spytałam.
- No nareszcie będę mieć wnuka- Powiedziała Atena.
- Lub wnuczkę- Powiedziałam.
- Obojętne- Powiedział uradowany Posejdon.
- Czekaliśmy na tą chwilę wiekami. Mamy wszystko przygotowane. Jak powiedzieliśmy będziemy wam pomagać. Po pierwsze- podała mi klucze- dom.
- Dom?- Spytałam zaskoczona.
- Duży, piękny dom z równie fantastycznym ogrodem.
- Po drugie całodobowa opieka nad dzieckiem. Nie możecie się nim zająć, dzwonicie, zabieramy go i opiekujemy się nim, później oddajemy- Powiedział Posejdon.
- Po trzecie praca. Dla Ciebie Ann, architektura i studia. Wiem nie skończyłaś jeszcze liceum, ale już wszystko załatwiłam i rok lub dwa po urodzeniu jak wolisz. Możesz z powrotem wrócić do nauki, tylko że na studiach- Powiedziała moja mama.
- Dla Percy'ego mamy również zaklepane miejsce na uczelni, tej samej co ty, ale na wydział oceanografii. Co prawda za jakiś rok, ale będziecie mieli załatwione wszystkie formalności. O pracy pogadamy, niedługo...- Powiedział tajemniczo Posejdon.  Byłam ciekawa jaką pracę, ale nie zadawałam pytań. Na szczęście będziemy mieć dom i zapewnione dwie niańki  i co najważniejsze studia i pracę.
- Tak się cieszę- Powiedziała jeszcze Atena i razem z Posejdonem przytulili mnie. Powiedzieli, żebym odpoczęła i poszła do Percy'ego. Zrobiłam tak, bo również byłam zmęczona. Weszłam do pokoju i zobaczyłam śpiącego i lekko śliniącego się chłopaka. Położyłam się obok niego i zasnęłam.

*Sally i Paul*

Siedzieli w kuchni i jedli kolację. Nagle pojawił się mglisty obraz, a w nim Posejdon i Atena.
- Witajcie!- Powiedzieli, Bogowie.
- Witajcie, co się stało?- Zapytała, przerażona kobieta.
- Mamy wspaniałą wiadomość- Powiedziała Bogini.
- Jaką- Spytał Paul.
- Annabeth jest w ciąży- Powiedzieli Bogowie, razem. Sally i jej mąż, nie mogli uwierzyć. Przecież oni mają siedemnaście lat!
- Na razie ustaliliśmy z Ann kilka szczegółów- Kontynuował po chwili Bóg.
- Czemu tylko z Ann?- Spytała od razu kobieta.
- No...
- Co się stało Percy'emu?- Matka chłopaka, była przerażona.
- No...- Posejdon powiedział wszystko obojgu.
- Nic mu nie będzie, to najdzielniejszy heros stulecia- Pocieszała ją Atena.
- Mam nadzieję- Powiedziała kobieta. Później rozmawiali o dziecku i ślubie swoich dzieci.
_________________________________________________________________________________

Nowa notka w tym tygodniu. Proszę o komentarze.  Mam nadzieję, że się podobało. To o "atakach" Percy'ego przyda mi się w dalszej części. Nie wiem czy dobrze robię z tym dzieckiem, ale to też przyda mi się w dalszych rozdziałach. Tak bardzo już chcę pisać o tej mojej historii, ale to będzie pod koniec tej serii. Czyli dalekooo jeszcze do tego. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jeszcze raz proszę o komentarze.
Pozdrawiam
~Nati~

2 komentarze:

  1. Naprawdę masz ten style i w ogóle ekstra bardzo lubię twój blog masz polecić jakieś o percabeth???

    OdpowiedzUsuń
  2. To najlepsze Percabeth na świecie!!!!

    Czytam kiedy tylko znajde czas i nie potrafię się oderwać!

    Panna Jackson

    OdpowiedzUsuń