wybrańcy

wybrańcy

czwartek, 5 marca 2015

rozdział 33 " Zmienny nastrój Ann i " tego nam brakowało"

*Annabeth*

-Hej!
- Hej, wchodź- Powiedziała Thalia.
Weszłam do środka.
- Nareszcie możemy pogadać
- Tak. Bardzo mi tego brakuje- Powiedziałam.
- Czemu Chejron tak szybko się zmył?- Spytała Thalia. Opowiedziałam jej wszystko.
- Zaraz... Percy ma jakieś skrytki, a ja nie?!
- Serio? Tylko to Cię teraz interesuje?
- Słuchaj, Ann. Wszystko będzie dobrze.
- Thalia...
- Rany, zaraz ty się załamiesz. Jest zebranie Bogów, tak?
- No...tak, ale jeśli to, któryś z nich? Jeśli chcą, znowu, wykorzystać Percy'ego do ich planów?
- Nie pozwolimy na to. Ani ty, ani inni obozowicze. Nie pozwolą na to Chejron i Posejdon z Apollem. Myślę, że nawet Hades, po ostatnich sześciu spotkaniach z Percy'm nad Styksem, ma go dość i nie pozwoli na to, by umarł i wyruszył na misję. Pomyśl logicznie, Ann. Co się z tobą dzieje? Jesteś córką Ateny, do cholery! Myśl!- Ma rację. Jestem córką Ateny, a ostatnio nie myślę. Nie wiem co się dzieje.
- Masz rację, ale martwię się o niego.
- Percy'ego też postawimy na nogi, nie martw się.
- Okay... . Nie gadajmy już o tym. Mów co u Ciebie
- No wiesz... Po pierwsze, kurczę kocham tego chłopaka! Pierwszy raz, aż tak mocno kogoś pokochałam, nawet z Lukiem nie czułam czegoś takiego. Po drugie, muszę mniej czasu spędzać z córkami Afrodyty. To co one ze mną robią...matko! Zaczynam się rozklejać i gadać o uczuciach! Ba! Najgorszego nie wierz! Zaczynam gadać do Nica jakieś romantyczne teksty! Ja! Ratuj mnie Ann! A po trzecie, miałyśmy pogadać o tym jaki był ten pierwszy. I co po nim było- Thalia również zachowywała się dziwie.
- Okay... Po pierwsze cieszę się, że go kochasz. To wspaniale! Od razu widać, że do siebie pasujecie! Po drugie, zdecydowanie mniej czasu z córkami Afrodyty. Najlepiej zrób sobie od nich przerwę na dłuuugi czas. Po trzecie. Było cudownie! On, był taki delikatny, tak bardzo się starał. Było fantastycznie, jak w bajce. I w następnych razach, było coraz lepiej. A u Ciebie?
- No wiesz... to nie do opisania. Było ekstra! Kurde, a kolejne...BOSKO!
- Idealnie
- Fenomenalnie po prostu
- 100% racji- Gadałam z Thalią jeszcze dwie godziny. O wszystkim i o niczym. Pożegnałam się z nią i poszłam na arenę powalczyć. Muszę przyznać dawno nie miałam ciężkiego treningu, więc kiedy zobaczyłam, że Clarisse walczy sama z manekinem ucieszyłam się. Ta dziewczyna na pewno nie da mi forów i będzie motywować. Już po chwili zorientowałam się, że nie jest najgorzej, aczkolwiek wyszłam z wprawy.

*Kamila*

- Hej!- Mój brat nareszcie się obudził. Nie wyglądał źle. Był odrobinę blady, ale nic poza tym.
- Cześć! Ostatnio mało gadamy, nie?- Powiedział. Fakt od kilku dni zamieniliśmy ze sobą tylko kilka zdań. Krótkie rozmowy, pytania i odpowiedzi.
- Fakt. Trzeba to zmienić- Powiedziałam.
- Trzeba. To...
- Jak było?- Powiedzieliśmy w tym samym momencie i zaczęliśmy się śmiać.
- Nie do opisania- Znowu odezwaliśmy się w tym samym momencie, nie przestawaliśmy się śmiać.
- Okay. Koniec gadania w tym samym momencie, bo to trochę dziwne i odrobinę straszne- Kurczę, znowu odezwaliśmy się równocześnie. Nie ma wątpliwości, że jesteśmy bliźniakami.
- Przestań!
- Dobra!
- Aaa!!!
- Już się nie będę odzywać!- Wszystko, mówiliśmy w tym samym czasie. Popatrzyliśmy się na siebie obrażeni i wybuchnęliśmy śmiechem. Gadaliśmy do momentu, kiedy przyszedł po mnie Maks. Za nim pojawiła się Ann, więc spokojnie wyszłam, zostawiając tych dwoje samych.

*Percy*

Byłem trochę załamany. Ja po prostu nie mogę pojąć, dlaczego wszystko musi dotyczyć mnie? Zazdroszczę, czasem, innym obozowiczom. Przyjeżdżają do obozu na wakacje, trenują, bawią się. A ja? Nawet nie mogę dojść do obozu, bo ciągle mnie ktoś atakuje. Co roku mam jakąś misję. Wszyscy oczekują ode mnie, że będę super bohaterem. Uratuję świat. Ja jestem zwykłym siedemnastolatkiem! No dobra, niezwykłym. Najgorsze jest to, że wpakowałem w to wszystko Ann. Odkąd pojawiłem się w obozie, co roku jeździ ze mną na misję. Wplątałem w moje przepowiednie, ją. Nienawidzę siebie za to.
- Przepraszam- Powiedziałem do dziewczyny. Siedziała teraz obok mnie, z głową opartą o moje ramię.
- Za co?- Spytała.
- Za to, że...wplątałem Ciebie w te wszystkie misje, przepowiednie. Zniszczyłem Ci życie- Powiedziałem jednym tchem, a ona z każdym słowem patrzyła na mnie z coraz większymi oczami.
- Masz gorączkę? Dobrze się czujesz?- Spytała po chwili, bardzo uważnie mi się przyglądając. Położyła mi rękę na czole, a ja westchnąłem.
- Nie masz gorączki- Stwierdziła.
- I dobrze się czuję- Powiedziałem.
- To czemu pleciesz takie głupoty! Percy, nie zniszczyłeś mi życia! Ocaliłeś je, nie raz! Glonomóżdżku, gdyby nie ty, mnie by tu nie było. Świat, ten i Bogów, nie istniałby! Pelsi...- Widziałem w jej oczach łzy. - Proszę Cię...Kocham Cię i nigdy nie przestanę!
Płacząc, pocałowała mnie namiętnie. Odwzajemniłem pocałunek i przytuliłem ją do siebie.
- Nie myśl tak, proszę- Szepnęła.
- Dobrze, ale nie płacz- Powiedziałem. Przytuliła się mocniej. Siedziała mi na kolanach, a ja delikatnie ją kołysałem. Po chwili, uspokoiła się.
- Nigdy więcej tak nie myśl! Nigdy więcej tak nie mów! Choćbyś się starał jak nie wiem, nie znajdziesz w przeszłości i teraźniejszości niczego, co będzie mówiło, że zniszczyłeś mi życie! Rozumiesz?!- "Uspokoiła", ta chciałbym. Rzucała się  w ataku furii. Co jakiś czas waliła mnie w pierś. Nie bolało jakoś specjalnie, ale biorąc pod uwagę moje nie zagojone rany...odczuwałem to dość mocno.
- Tak, ale...
- Nie przerywaj mi, jak do Ciebie mówię!!! Nigdy więcej nie gadaj takich bzdur! W ogóle kto to wymyślił co?! Twój Glonomóżdżkowy  mózg na pewno, aż takich idiotycznych myśli Ci nie podsyła! Może... znowu miałeś zawieszkę? Pamiętasz ten twój durny tok rozumowania?
- Tak, ale...
- To co Ci przyszło, do cholery, do tego twojego glonowego mózgu! Ja się pytam co?!
- Ann...okay...?- Dziewczyna znowu miała łzy w oczach.
- Nie wiem, Percy. Czemu Ty tak myślisz?- Zaczęła szeptać. Oparła głowę o moje ramię, a ja jakoś z automatu zacząłem ją kołysać.
- Po prostu...Ann ja... Pomyśl odkąd Cię poznałem występujesz w większości przepowiedni. Ja czuję się tak, jakby to wszystko było moją winą. Wplątałem Cię w mój los, przepowiednie. Wybacz.
- Percy...nigdy tego tak nie odbierałam. Od momentu kiedy Cię poznałam mój świat obrócił się do góry nogami, ale na lepsze! Mam wspaniałego chłopaka...
- Kogo?- Nie mówiła o mnie, jestem tego pewny. Ja? Wspaniały?
- Ciebie Glonie!
- Ja? Wspaniały?
- Tak! Jesteś cudowny, WSPANIAŁY,romantyczny, przystojny, miły, słodki...
- Dobra, przestań- Powiedziałem, bo czułem, że się zaczynam rumienić.
- Percy, jesteś wymarzonym chłopakiem
- A ty, spełnieniem marzeń- Pocałowaliśmy się namiętnie.

*Annabeth*

Co się ze mną dzieje? Najpierw płaczę, potem wrzeszczę, później histeryzuję, później gadam coś czego nigdy nie mówiłam, później podczas pocałunku wpadam w głupawkę. Jak Percy mnie znosi? Percy. Nigdy nie myślałem, że on myśli, że zniszczył mi życie.
- Rybko...?- Zaczęliśmy się śmiać.
- Tak, złotko...?- Ciągle się śmialiśmy.
- Zaraz będzie obiad...
- Wiem...
- I...
- I...?
- Idziesz?
- Z tobą?
- No...
- Nie
- CO?!
- Nie o to mi chodzi!
- A o co?!
- Ann... ja nie chcę, by zaraz wszyscy dowiedzieli się, co mi jest- No tak.
- Rozumiem- Powiedziałam.
- Ann...
- I tak zjesz. Wezmę jedzenie, a ty poczekaj na plaży. Tej- Wskazałam na drzwi, na prywatną plażę. Nie chciałam iść z Percy'm na otwartą, gdyż jeszcze, by coś nas zaatakowało.
- Okay...- Powiedział. Po paru minutach jedliśmy już na plaży. Śmiejąc się i rozmawiając. Chłopak jadł z trudem i bólem, ale widać, że leki dobrze działają. Jestem dobrej myśli.
- Impreza?- Spytał Grover. Jak on nas znalazł?
- Nie- Powiedziałam, wciąż się śmiejąc. Percy się śmiał, ale też trochę podduszał przez jedzenie. To straszne, patrząc na niego miałam ochotę śmiać się i płakać jednocześnie. Zresztą to robiłam.
- O 20 jest ognisko. Macie przyjść, bo was wezmę siłą!- Teraz to i ja i Percy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co was tak cieszy? To tylko wiadomość od Clarisse- Powiedział satyr, a my momentalnie się uspokoiliśmy. Kozłonóg zaczął się śmiać, a my szybko dołączyliśmy w jego ślady. To był wspaniały czas. Nasza trójka znowu razem, gadamy, śmiejemy się, nikt nie wspomina o złych chwilach. Tego mi brakowało. Popatrzyłam na chłopaków. Im widocznie też.

1 komentarz: