*Thalia*
Siedzę na łóżku w domku Artemidy. Myślę. Wiem, że Nico obwinia się o wpadnięcie naszych przyjaciół do Tartaru, ale to nie jego wina! Chciałabym z nim porozmawiać, ale on się teraz zachowuje jak dzieciak, gówniarz! Nie wiem, czy jakbym teraz go spotkała to nie strzeliłabym go w ten durny łeb. Czasem myślę, że zbyt pochopnie podjęłam decyzję o odejściu od łowczyń. Zakochałam się, nie myślałam. Teraz nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Jasne, kocham Nicka, ale... czasem mam wrażenie, że jestem mu obojętna, lekceważy mnie, a to boli. Sama już nie wiem co o tym myśleć. Pamiętam, że właśnie dlatego przystąpiłam do łowczyń. Bałam się, że jakieś chłopak mnie zrani, tak jak to w tedy zrobił Luke. Oczywiście chodziło też o przepowiednie, chciałam zwalić odpowiedzialność na Jacksona, ale to był tylko dodatek. Tak, więc kiedy zaczęłam coś czuć do Nicka, przestraszyłam się. Syn Hadesa obiecał mi, że nigdy mnie nie zrani. No... oczywiście. OBIECAŁ, nie PRZYSIĘGAŁ. Muszę z nim poważnie porozmawiać, albo jego zachowanie w stosunku do mnie się zmieni, albo z nami koniec.
*Piper*
Wyszłam z domku mojego narzeczonego. Idąc przez obóz widzę jak elfki siedzą w okolicach lasu i o czymś szepczą.Młodsza płacze, a starsza mimo, że wygląda na przerażoną i zrozpaczona, próbuje ją pocieszyć. Dalej dostrzegam Silenę i Clarisse. Córka boga wojny zawzięcie tłumaczy coś mojej przyrodniej siostrze, do której zapewne nie dochodzi ani jedno słowo. Przy Wielkim Domu spotykam Annabeth. Córka Ateny jest już spokojna, ale wciąż widać plamy na jej twarzy, a oczy są czerwone i opuchnięte od płaczu.
- Hej- Mówi, a jej głos, choć lekko drżący, jest spokojny.
- Hej- Chrypię ledwie słyszalnie.
- Może usiądziemy?- Pyta. Siadamy na werandzie.
- Jesteś pewna, że jesteś w ciąży?- Odzywa się. Kiwam główną, a zły zaczynają mi pływać po policzkach. Blondynka podchodzi do mnie i mnie przytula.
- Wróci, wrócą- Szepcze. Jej głos jest przepełniony nadzieją i jednocześnie pewnością.
- A... A jeśli...
- Wrócą żywi. Nie bój się- Nagle, słyszymy pyknięcie. Odwracamy się i widzimy Pana D. i Chejrona. Oni nas jednak nie dostrzegają.
- Nie może, nie mogą się dowiedzieć w jakim on jest stanie, załamią się- Mówi centaur. Obie sztywniejemy. Obie boimy się, że chodzi tu o naszego ukochanego.
- Chejronie słyszałeś Hadesa i Apolla. Chłopak potrzebuje trochę boskiego pożywienia i odpoczynku
- Może i mają nektar i ambrozje, ale jak on ma odpocząć w Tartarze?
- Nie jest sam. Jacksona dali radę ponieść to i jego...
- Percy był nieprzytomny kilka godzin. On ma wstrząs mózgu i najprawdopodobniej pękniętą czaszkę. Potrzebuje kilka dni, jak nie tygodni
- Przepraszam, ale można wiedzieć kim jest "on"?- Nie wytrzymałam, Ann również. Pytamy się ich w tym samym momencie. Pan D. i Chejron patrzą na nas zszokowani, ale już po chwili zauważam, że oni wlepiają nerwowe spojrzenia we mnie! To znaczy...
- Jak dużo słyszałyście?- Pyta bóg.
- Wszystko- Odpowiadamy.
- Możecie odpowiedzieć na nasze pytanie?- Pytam już z łzami w oczach, bo spodziewam się odpowiedzi.
- Mówimy o... Jasonie- Odpowiada centaur. Czuję olbrzymi ból brzucha. Wszystko mi się rozmywa i tracę przytomność.
*Posejdon*
Jestem wściekły i zrozpaczony. W jednej chwili straciłem byłą dziewczynę, w której byłem zakochany, przyjaciółkę, matkę moich ukochanych dzieci, Sally. W chwilę później moja córeczka, mój synek i moja maleńka wnuczka wpadli do Tartaru. Wiem, że na samym początku Percy miał problem zdrowatny, ale to było chwilowe. Teraz i on, i Kamila są czymś mega zdołowani. Nie wiem o co chodzi, nie wiem też w której części Tartaru są. Wiem, że Jason ma wstrząs mózgu i pękniętą czaszkę, ale oprócz tego wszystko jest w porządku. Siedzę teraz w swoim "domku" na Olimpie. Teraz ciągle mamy narady, zebrania. Mam już tego dość. Teraz zaczynam rozumieć dlaczego Percy tak bardzo nie chce zostać bogiem.
- Mogę wejść?- Słyszę głos Ateny zza drzwi. Kiwam głową i dopiero teraz zauważam jakim jestem kretynem.
- Jasne- Odpowiadam po chwili.
- Wiem, że najchętniej ukryłbyś się w swoim pałacu lub wyruszył na poszukiwania, ale... Zeus zwołał kolejną naradę- Mówi i siada obok mnie.
- Jasne- Mówię i wstaję, ale ona tylko kręci głową.
- Narada jest za godzinę. Myślałam, a raczej, miałam nadzieję, że...- Nie musi już nic mowić. Siadam koło niej i odgarniam jej jasne włosy. Patrzę się w jej burzowe, inteligentne oczy. Mówią, że Annabeth jest bardzo podobna do swojej mamy, prawda. Mówią, że Percy jest idealną kopią mnie, prawda. Mówią, że młodzi są dla siebie stworzeni, owszem. Skoro oni są naszymi idealnymi kopiami, to, czy nie powinno być oczywiste, że i ja, i Atena, jesteśmy sobie przeznaczeni? Może i nie, a może właśnie tak. Tego nikt nie wie. Na razie staramy się o tym nie myśleć i przeżywamy razem wspaniałą godzinę.
_________________________________________________________
No i kolejny rozdział. Teraz trochę dłuższy od ostatnich i myślę, że teraz będą już coraz dłuższe rozdziały. Z początku rozdział miał być zupełnie inny. Biorę smartfona, bo laptop mi się zawiesza, otwieram blogger'a i mam tu pisać o samobójstwie (Nie wiem, czy udanym, czy nie) Ann, a tu wychodzi coś takiego! Szok! No cóż, wygląda na to, że to jeszcze nie czas i muszę poczekać aż mój mózg coś wymyśli. Nowy rozdział do środy. Perspektywa najprawdopodobniej z Tartaru, ale nie wiem. Pozdrawiam
~Nati~
Super rozdział!!! Jestem za tym żeby Atena i Posejdon byli razem. Żeby tylko nic się nie stało z bachorkiem i jego tatusiem. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńPS.DZISIAJ JESTEM PIERWSZA!!!
CÓRKA NEPTUNA
Dzięki :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem za tym, ale jestem zmienna, więc...
Czy ja wiem, czy im się coś stanie? Może tak, a może nie hehe. Dzięki, wena bardzo się przyda.
Pozdro☺
Super rozdział! Co z Pipes? Proszę nie rozwala związku Thalii i Nicka.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział
Upadła
Dzięki. Z Pipes? Nie wiem... Na Thalię i Nicka mam już plan. Bogowie, a mi jeszcze dziś kot z 3 piętra spadł, na trawę, żyje. Nowy rozdział do środy, chyba, że coś z kocurkiem się pogorszy, ale w tedy będę informować. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Nati~