wybrańcy

wybrańcy

niedziela, 6 grudnia 2015

Miniaturka- Pomysł na nowego bloga...? Cz. 1/...

Zanim przeczytasz!

1.Mama Percy'ego nie poznała Paula, pozostała z Gabe'm ze względu na młodszego syna mimo iż Percy błagał ją o pozbycie się, nieznośnego ojczyma. 
2. Percy nigdy nie pokazywał się bez koszulki, bluzy i długich spodni. Nikt nigdy nie widział odsłoniętego ciała syna Posejdona, nawet jak pływał.
To chyba tyle, miłego czytania. Pozdrawiam 
~Nati~
_________________________________________________________________________________

*Percy*

Siedzę przed salą szpitalną. Łzy spływają mi po policzkach, a duże krople wody tworzą okrągłe plamki wokół moich nóg. Nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Na moich kolonach siedzi chłopiec. Ma on pięć lat, czarne włosy, morskie oczy, z których ciekną gorące, gorzkie łzy. Dziecko wtula się we mnie i dygocze, ja robię to samo. Tragedia jaka nas dotyka sprawia, że oboje jesteśmy załamani, wykańczamy się, zanikamy i umieramy... psychicznie rzecz jasna. Co takiego się wydarzyło? Cofnijmy się o dwa tygodnie w tył.

   Siedziałem na pomoście w obozie herosów. Gaja została już pokonana i nie zagraża światu. Jason znajduje się w Nowym Rzymie i załatwia sprawy związane z opuszczeniem dotychczasowego miejsca zamieszkania. Piper mu towarzyszy. Frank i Hazel pozostają w obozie Jupiter, a Leo powiadomił nas o swoim statucie "życia". Ja i Annabeth mieliśmy studiować w Nowym Rzymie... właśnie, mieliśmy. Nie mogę się wyprowadzić, zostawić mamę i... mojego młodszego brata, Blue. Ma on teraz pięć lat, urodził się w dniu moich dwunastych urodzin. Mój ojciec, Posejdon, odwiedził mnie kiedy miałem jedenaście lat i w ten o to sposób, dziewięć miesięcy później, urodził się mój brat. Kiedy dowiedziałem się, że moim, naszym ojcem jest grecki bóg mórz, oceanów, trzęsień ziemi i burz, postanowiłem, że mój młodszy braciszek musi pozostać w tajemnicy przed światem. Młody od zawsze znał prawdę, zasłużył na nią. Dziś wróciłem ze spotkania z mamą i Blue. Nie jest dobrze... Moja mama ma... bardzo rozległego raka, nie wiadomo czego, ale cały jej organizm został już zniszczony, lekarze nie dają jej żadnych szans. W tym wypadku pozostało mi tylko jedno. To dlatego siedzę teraz na pomoście i czekam na swoją dziewczynę, Annabeth.
- Hej Glonomóżdżku- podchodzi do mnie i namiętnie mnie całuje. Nie odpowiadam. Córka Ateny przygląda mi się zaniepokojona.
- Percy co się dzieje? Jesteś blady, zachowujesz się dziwnie... dobrze się czujesz?- patrzy na mnie z niepokojem.
- Annabeth nic... mi nie jest- mój głos się załamuje, a ja czuję mdłości, moja dziewczyna łapie mnie za ramię, bo zaczynam się chwiać.
- Właśnie widzę, chodź zaprowadzę cię do szpitala, Will powinien zobaczyć co z tobą- mówi i mnie podnosi. Przez chwilę widzę tylko czarne plamki przed oczami, a nogi uginają się pode mną. Dźwięki do mnie nie dochodzą, czuję tylko podtrzymujące mnie ramiona Ann. Staram się skoncentrować i po chwili udaje mi się w miarę powrócić do zdrowia. Widzę, stoję o własnych siłach i słyszę.
- Ann, muszę ci coś powiedzieć...
- Nie, Percy teraz idziemy do szpitala coś się z tobą dzieje
- Annabeth nic mi nie jest. Ja... przez jakiś czas muszę zniknąć, zapomnieć o tym, że jestem herosem. Muszę zapomnieć o mitach greckich, które są prawdą... kocham Cię, ale proszę daj mi czas, ja... jeśli nie odezwę się w ciągu dwóch tygodni zacznij mnie szukać, nie wcześniej. Muszę po porostu... Annabeth nie daję rady- mówię i czuję jak zaczyna mi drgać dolna warga, przegryzam ją aby się nie rozpłakać.
- Percy... rozumiem, ale... gdzie będziesz?- pyta. Dokładnie bada mnie wzrokiem, wie, że za chwilę nie wytrzymam, więc mnie przytula.
- U... mamy- znów głos mi się łamie.
- Percy, czy twoja mama dobrze się czuje?- córka Ateny połączyła fakty.
- T... tak- całują ją w czoło i chwiejąc się uciekam. Przy sośnie Thalii czeka na mnie Mroczny, więc od razu lecimy do szpitala.

Tak o to znów znajdujemy się w teraźniejszości. Siedzę przed salą, w której lekarze reanimują moją mamę i tulę do siebie młodszego brata. Po kilku godzinach z pokoju wychodzi lekarz i mówi coś co wytrąca mnie z równowagi.
- Przykro nam, robiliśmy co w naszej mocy, ale uratowanie jej było niemożliwe- odchodzi, a ja i Blue wybuchamy płaczem.

*Annabeth*

   Twoje dwa tygodnie dobiegły końca Glonomóżdżku. Idę wprost do Wielkiego Domu i mówię Chejronowi całą prawdę. Cytuję każde słowo i zachowanie Percy'ego. Centaur zaniepokojony postanawia skontaktować się z Posejdonem. Ten jednak twierdzi, że nie ma kontaktu z synem i nie może go namierzyć. Umawiamy się, że pojadę do jego mieszkania i postaram się wyciągnąć jakieś informację na jego temat. U niego oczywiście nikogo nie zastaję, natomiast jego sąsiadka, pani Rock, uprzejmie informuje mnie, że mama mojego chłopaka jest ciężko chora, a jej DWAJ, tak DWAJ synowie przesiadują u niej w szpitalu dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dlaczego Percy nie powiedział mi, że ma brata, a jego mama jest ciężko chora?! Nie ważne. Kontaktuję się z Posejdonem i umawiamy się w szpitalu. Kiedy tam docieramy, zauważamy mojego chłopaka, tulącego jakiegoś chłopczyka. Podchodzi do nich lekarz, coś mówi, a oni wpadają w prawdziwą rozpacz. Po ich reakcji i minie lekarza wnioskuję jedno, śmierć Sally. Posejdon, jak i ja z resztą, patrzy na tą dwójkę z szeroko otwartymi oczami. Nie mamy pojęcia co robić. Wtedy właśnie to się dzieje.
   

2 komentarze:

  1. Aaaaa!!!!! Jak mogłaś skończyć w TAKIM momencie! Proszę napisz kolejną część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro dodam ;)
      Mam już wszystko zaplanowane, więc...

      Usuń