wybrańcy

wybrańcy

czwartek, 17 września 2015

rozdział 11 ~ seria 2

*Kamila*

O bogowie! Connie właśnie wypowiedziała swoje pierwsze słowa. Z moich oczu wciąż płyną łzy. Spoglądam na twarz mojego brata. Jego reakcja mnie nie zaskakuje. Uśmiecha się, a po jego policzku spływa samotna, słona kropla. Jasonowi trzęsą się ręce, więc to ja przejmuję dziewczynkę.
- O kur... cze?- Mówi Rossie, w ostatniej chwili się hamując. Podążam za jej wzrokiem i sama mam ochotę to powiedzieć. Noga mojego brata nadaje się chyba tylko do... amputacji. My tego nie zrobimy, ale... mam nadzieję, że zdążymy wydostać się stąd na czas. Chłopcy pomogli Percy'emu oprzeć się o ścianę. Podaję mu Connie, która momentalnie staje się ukochanym aniołkiem.
- Gdzie my właściwie jesteśmy?- Pyta Percy. Jego głos jest ochrypły i pełen bólu.
- To wygląda na jedną ze świątyń Hefajstosa- Odpowiada Charles. Wydaje mi się, że chce coś jeszcze dodać, ale w tej samej chwili z ogniska wylatuje jedzenie.
- No nareszcie!- Leo rzuca się na jedzenie.
- Zaraz..., czy to nie jest przypadkiem jedzenie z obozu herosów?- Pyta mój brat.
- No... nie wiem- Mówi Luke.
- Tak to z obozu! Scott zawsze coś pisze na jedzeniu, które wrzuca do ognia, w ofierze ojcu- Odpowiada po chwili podekscytowany Leo, który wymachuje paczką cukierków. Beckedorf podchodzi do niego i przygląda się pomazanej paczce.
- Tak... to zdecydowanie Scott- Odzywa się po chwili.
- Tylko co z tego, że jedzenie pochodzi z obozu? W czym nam to pomoże?- Pyta się elka. Patrzymy na Percy'ego.
- W tym, że skoro oni mogą nam przesyłać jedzenie lub wiadomości, to może w drugą stronę też to działa- Odpowiada.
- Są tu jakieś kartki?- Pytam. Rossie wyciąga paczkę chusteczek.
- Tylko to mam
- Dobra, a długopis?- Pyta Luke. Percy wyciąga Orkan, który najpierw zmienia się w miecz,  później z powrotem w długopis. Biorę go do ręki i przyciskam go do chusteczki. Odsuwam rękę i widzę złotą kropkę. Działa.
- Świetnie! To co piszemy?- Leo chyba ma atak ADHD. Normalnie nie wie co zrobić z rękami.
- Co powiecie na... " Hej to ta ósemka, która wpadła do Tartaru jakieś pół roku temu. Pamiętacie nas? Jeśli tak to, czy bylibyście tak mili i ruszyli swoje boskie siedzenia, by nas uratować? Jesteśmy w jednej z tych przeklętych świątyń Hefajstosa. Pośpieszcie się! Pozdrowienia z Tartaru herosi"- Rosie chyba nie jest w dobrym humorze.
- To ma trafić do obozu herosów- Przypomina Jason.
- To na wierzchu napiszemy "dla boskich leni, czytaj bogów"
- To nie przejdzie. Sprawdźmy najpierw czy to działa. Napisz " Hej tu Kamila, Rossie, Connie, Percy, Leo, Luke, Charles i Jason. Jesteśmy w jednej ze świątyń Hefajstosa w Tartarze. Możecie nam pomóc? Prosimy o kontakt. Ósemka, która od pół roku czeka na was w Tartarze"- A Jasonowi tak dobrze szło.
- Usuń to od ósemki i możesz wysyłać- Mówi Charles. Robię, więc tak i wrzucam chusteczkę do ognia. Ciekawe tylko, czy to zadziała...

*Annabeth*

Trwa obiad, a właściwie to chyba już deser. Nagle z ognisk do którego składamy ofiary wyfruwa chusteczka. Spada dokładnie na stół dzieci Hefajstosa. Co jest fizycznie i logicznie niemożliwe.
- To od ósemki z Tartaru!- Krzyczy Scott, idealny sobowtór Leona. Cała jadalnia milczy, a po chwili zaczyna się wrzawa. Niektórzy nie wierzą, inni pytają jak?, a pozostali się cieszą. Razem z Chejronem, grupowymi i osobami najbliżej powiązanymi z którymkolwiek z nich, wpadamy do Wielkiego Domu na naradę.
- "Wiadomość od ósemki herosów przebywających w Tartarze", zaczyna centaur. Zauważam, że list jest napisany na chusteczce, złotym atramentem, po grecku. Na myśl przychodzą mi tylko trzy osoby. Rossie, Percy i Kamila.
- "Hej tu Kamila, Rossie, Connie, Percy, Leo, Luke, Charles i Jason. Jesteśmy w jednej ze świątyń Hefajstosa w Tartarze. Możecie nam pomóc? Prosimy o kontakt. Bardzo szybki kontakt."- Kończy koordynator.
- Co teraz zrobimy?- Ktoś zadaje pytanie.
- Annabeth odpisz im, żeby opisali nam sytuację. Ja poinformuję bogów- Mówi Chejron. Kiwamy głową i wychodzimy.
- Ann mogę też coś napisać?- Dobiega do mnie Silena.
- Tak. Napisz coś, a na wierzchu napisz, że dla Charlesa. Ja też mam wiadomość dla Percy'ego- Odpowiadam. Biegnę szybko po kartkę i długopis. Piszę szybko " Dostaliśmy waszą wiadomość. Opiszcie nam w jakiej sytuacji się znajdujecie. Chejron zawiadamia teraz bogów. Trzymajcie się i piszcie. My też będziemy pisać, bo mamy wam coś do przekazania. Trzymajcie się Annabeth. Ps. Zanim mi odpowiecie napiszcie szybko, że dostaliście wiadomość". Wrzucam liścik do ognia i mówię szybko coś do Hefajstosa. Patrzę jak kartka znika w płomieniach. Pozostaje mnie tylko czekać.
_________________________________________________________________________________

Wiem, że nie pisałam, a to nie notka wynagradzająca. Postaram się też jutro coś wstawić. Po prostu ten tydzień co jest i ten co będzie zaraz są ciężki, więc mogą wystąpić opóźnienia. Pozdrawiam i przepraszam
~Nati~
Ps. Proszę o komentarze

3 komentarze:

  1. Sorry że tak długo nie komentowałam ale już jestem (tak szybko się mnie nie pozbędziesz hihi) rozdzialik boski, ale mam pytanie: Czemu cie tak długo nie było?!Nom to pozdrowionka!
    Koju!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam., że nie komętowałam , ale chyba mi to wybaczysz Rozdział cudo. Wszystko połączyłaś
    W piękną całość . Gratuluje i ppzdrawiam .
    Ps. Szlaban mi minął więc nowa notka już niedługo . Na drugim już wstawiłam pare postów . Fajnie , że jesteś :-)

    OdpowiedzUsuń