wybrańcy

wybrańcy

piątek, 17 lutego 2017

rozdział 5 ~ seria 3

~Percy~

   Leżę na czymś twardym, słyszę szumiącą wodę, czuję lekki wiatr. Jest mi tu tak dobrze, nic mnie nie boli... Otwieram oczy i widzę błękitne niebo, ciepłe słońce i piękną polanę. Gdzie ja jestem? Chwila... o nie.... Już pamiętam i teraz to miejsce wydaje się koszmarem. Cichą wodą, która odgradza mnie od bliskich, która odgradza moją kuzynkę od wielu lat. Pamiętam, że muszę się stąd wydostać i zrobię to.
   Rozglądam się i po chwili zauważam moją kuzynkę. Budzi się, rozgląda nieprzytomnie po okolicy, aż w pewnej chwili jej wzrok spoczywa na mnie. Nasze spojrzenia się krzyżują, a ona podbiega do mnie ze łzami w oczach.
- Percy! Tak mi przykro myślałam, że to tylko mój sen! Obiecuję Ci, że się stąd wydostaniemy! Przysięgam Ci to rozumiesz?!- krzyczy zrozpaczona. Przytulam ją do siebie i całuję delikatnie w czubek głowy. Po chwili dziewczyna uspokaja się. Postanawiamy wyruszyć w drogę ku wolności życia i wyboru.
   Mijają sekundy, minuty, godziny, dni. Przez ten cały czas wpadamy do różnorodnych zaułków. Raz był to wulkan, innym razem szczyt zaśnieżonej góry, lodowate lochy i upalna pustynia. Wciągu tygodnia nie spotkaliśmy żadnej innej istoty ludzkiej, czy mitologicznej. Spotkaliśmy mnóstwo zwierząt, ale żadne nam nie zagrażało. Czuję, że to tylko cisza przed burzą, wiem to i... chyba to mnie właśnie przeraża najbardziej.
   Po kolejnym tygodniu postanawiamy zatrzymać się na plaży. Jest już po północy, wiatr delikatnie kołysze fale, a przyjemna bryza sprawia, że mam ochotę tu zostać na zawsze. Connie zasypia na piasku, a ja postanawiam wskoczyć do wody popływać, a później w niej zasnąć.
   Leżąc na tafli wody i kołysząc się delikatnie przez fale, rozmyślam nad tym co się teraz dzieje w domu. Annabeth pewnie rozpacza i stara się uspokoić Connie. Mała wpada w histerię jak tylko traci mnie z oczu, więc moja ukochana ma zajęcie. Moją siostrę pociesza Leo. Jason stara się zająć ciężarną Piper. Thalia i Nico pewnie przyzwyczajają się do życia w małżeństwie. Tata prawdopodobnie odreagowuje spotykając się z Ateną... Ciekawe co się dzieje ze mną... z moim ciałem. Jeśli nie wyparowało to pewnie leżę w szpitalu, w obozie herosów.... Z tymi rozmyśleniami, zasypiam.
   Śni mi się, że jestem w obozie herosów. Siedzę na łóżku, a obok mnie leży skulona Annabeth. Obok mebla stoi kołyska, w której śpi nasza córeczka. Wszystko wygląda tak jakby czas się zatrzymał, słychać tylko nasze trzy oddechy. Nagle Ann budzi się z krzykiem. Rozgląda się po pomieszczeniu, a kiedy jej wzrok pada na mnie zamiera.
- Percy? To sen, prawda? Ty...ty nie...- patrzy na mnie nie mogąc uwierzyć, że tu jestem. Spoglądam na nią i zaczynam rozumieć, że oboje musimy spać, a skoro ja ją słyszę, to ona mnie też musi zrozumieć. Mogę się w końcu dowiedzieć co się dzieje na świecie i przekazać jej, że ze mną wszystko w porządku.
- Annabeth? Słyszysz mnie? Wydaje mi się, że oboje śnimy, ale chyba...- nie kończę, bo Ann się na mnie rzuca. Przytula mnie, całuje i nie ma zamiaru odstąpić ode mnie choćby na milimetr. Opowiada mi co się dzieje w obozie. Mówi, że bogowie zamknęli się z Chejronem na Olimpie...
   Nie mogę zrozumieć zachowania bogów, ale... czy kiedykolwiek zrobili coś normalnego? Ostatnio zachowywali się względem nas miło, aż dziwnie... coś musiało się stać, tylko co?

*Tak jak obiecałam wstawiam rozdział, ale on jest już naprawdę ostatnim, nic więcej nie mam i raczej mieć nie będę zapraszam na mojego nowego bloga.

~Nati

6 komentarzy:

  1. Mimo, że to ostatni rozdział to mam nadzieję na wielki powrót! Może kiedyś skończysz tę historię i wyjaśnisz co się właściwie stało, bo mnie ciekawość niszcy od środka! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Co będzie dalej?
    Ps po raz n-ty czytam tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. spierdalaj, wróciłam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem że przychodzę po 3 latach ale zastanawiam się czy żyjesz i pamiętasz o tym blogu?

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja pie#dole. Mogłaś to chociaż skończyć, bo ja ku#wa nie usiedze na miejscu.

    OdpowiedzUsuń